niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 74 ♥

~Perspektywa Nialla~
Czy moja matka zwariowała?! Jak może mówić, że Yola mnie wykorzystuje?! To niedorzeczne! Jeszcze teraz Yola uciekła. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
-Mamo, coś ty zrobiła?! - krzyknąłem.
-Powiedziałam, co sądzę o tej dziewczynie. To moje zdanie.
-Ale dzięki tobie nie wiemy, gdzie jest Yola. - wstałem od stołu i wziąłem telefon by do niej zadzwonić. Kurwa, nie odbiera.
-Myślę, że przesadziłaś. Yola to naprawdę miła dziewczyna, widać że kocha naszego syna. - wtrącił się tata, gdy ja próbowałem kolejny raz skontaktować się z Yolą. Nie odbierała, więc postanowiłem jej poszukać. Wziąłem kurtkę, założyłem buty i skierowałem się do wyjścia.
-Gdzie idziesz? - spytała mama.
-Szukać Yoli.
-Po co? Przecież wróci. - warknęła.
-Kiedy w końcu zrozumiesz, że ja ją kocham?! Nie zna okolicy, a nie chcę żeby coś jej się stało. - odpowiedziałem i wyszedłem. Szedłem prosto drogą. To była jedyna opcja, którą Yola mogła pójść. Dzwoniłem do niej, ale nie było żadnego odzewu. Modliłem się w duchu, żeby nic jej się nie stało. Nagle zobaczyłem jakieś zamieszanie na chodniku, chyba jakaś bójka. "Kopnij ją! Mocniej!" słyszałem z tłumu. Tętno mi rosło, miałem nadzieję, że tam nie ma Yoli. Przyspieszyłem, żeby jak najszybciej się tam dostać. "Straciła przytomność! Skończ! Przestań! Szybko, uciekamy!" krzyczały dziewczyny. Poznałem jedną z nich, moja była przyjaciółka. Kurwa! Szybko podbiegłem do miejsca zdarzenia i momentalnie moje serce przestało bić. Nie, to nie możliwe! Na chodniku, z zakrwawioną twarzą leżała nieprzytomna Yola. O mój Boże... NIE!!
~Perspektywa Yoli~
Co się dzieje? Gdzie jestem? Nic nie pamiętam... Nie mogę się ruszyć. Czy to normalne? Słyszę jakieś ciche głosy. Czy jest tu Niall? Chce otworzyć oczy... Nie mogę! Dlaczego?
-Ma ciężkie obrażenia. Złamane żebra, ręka, nos, wstrząśnienie mózgu. Miała szczęście, że nie dostała krwotoku wewnętrznego. Na razie jeszcze nie odzyskała przytomności. Mamy nadzieję, że już niedługo się obudzi. - mówił jakiś łagodny damski głos. Czy jestem w szpitalu? Auu, moja głowa... Kurde, jak boli!
-Dziękuję, pani. Ale wyjdzie z tego? - spytał męski głos. Tak, to TEN męski głos. Niall! Niall tu jest! Boże, dziękuję!
-Tak, na pewno. Czekamy tylko jak odzyska przytomność. - znowu kobieta. Słyszę jakieś kroki. Chyba wyszła. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Och, to Niall.
-Yola, tak Cię przepraszam. To wszystko moja wina... Wybacz mi... Proszę, obudź się... Wróć do mnie... Kocham cię...- mówił i poczułam jak moja ręka robi się mokra. Niall, czy ty płaczesz? Nie płacz, skarbie, proszę. Nie płacz. I znowu straciłam świadomość...
Powoli otwieram oczy. Jezu, jak tu jasno. Światła są za jasne. Czy ktoś może je zgasić? Nie no przesadzam. Zaraz się do nich przyzwyczaję. Ok, już jest lepiej. Rozglądam się po pomieszczeniu. Szpital. W sali jest tylko jedno łóżko. Moje. Nie mam żadnych sąsiadów. Trochę mi smutno. Ciekawe, co to za oddział. Rozglądam się dalej. W rogu pokoju, na fotelu, siedzi Niall. Śpi. Na pewno mu nie wygodnie. Może położyć się ze mną. Ale go nie obudze. Próbuję się podnieść. Przyczepili mi coś do klatki piersiowej. Słyszę piknięcia aparatu. Wow, to moje serce. Podłączyli mi kroplówkę. Aż tak ze mną źle?! Ok, próbuję się podnieść.
-Aa... - mruczę z bólu. Kurwa, jak boli! Opadam na łóżko, którego skrzypnięcie budzi Niall'a. - Przepraszam, nie chciałam Cię budzić. - szepcze. Nie mogę mówić głośniej.
-Boże. - z niedowierzaniem w oczach Niall wstaje z fotela i szybko podchodzi do mnie. - Skarbie, tak się cieszę! - całuje mnie najpierw w czoło, a potem w usta. - Poczekaj, zawołam lekarza. - wychodzi. Jaki on szczęśliwy. Po chwili wraca z jakąś kobietą.
-Witaj Yola. Nazywam się Megan Stone i jestem Twoim lekarzem. Cieszę się, że odzyskałaś przytomność. Zaraz zrobimy Ci kilka badań. - mówi i wychodzi, by zaraz potem wrócić z pielęgniarką. Robią mi badania, które trwają kilka minut. Niall chodzi z tyłu sali i rozmawia przez telefon. Z kim?
-Ok, wszystko jest w porządku. Zostaniesz u nas jeszcze kilka dni, a potem będziesz mogła wrócić do domu. - uśmiecha się i wychodzi. Jest naprawdę miła. Zostajemy sami z Niallem. On w końcu odkłada telefon.
-Z kim rozmawiałeś? - pytam.
-Z twoimi rodzicami. Zaraz tu będą.
-Jak to? - spytałam zszokowana.
-Przylecieli tu wczoraj wieczorem. Bardzo się o Ciebie martwili. Tak jak ja... - dodał Niall szeptem, a na jego twarzy malował się ból.
-Skarbie, co jest? - zapytałam ściskając jego dłoń.
-Po prostu... Nie mogę darować sobie tego, że to wszystko stało się przeze mnie... - czułam, że robi się z nim coraz gorzej.
-Niall, nawet tak nie myśl. To nie twoja wina. Z resztą nic strasznego mi się nie stało.
-Jak to nie, Yola?! Czy widziałaś się w lustrze? Wszędzie masz sińce, jesteś cała pobita... I nic by się nie zdarzyło, gdybyśmy nie byli razem... - puścił moją rękę i wstał, podchodząc do okna. Moje serce zaczęło bić mocniej. Co on do cholery chce zrobić?! Błagam niech to nie będzie koniec. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie, on nie może tego zrobić. Czuje jak moje serce powoli, bardzo powoli pęka. Nie mogę wydobyć z siebie głosu. Całe ciało odmawia mi posłuszeństwa. Nie, tylko nie to! W końcu decyduje się odezwać.
-Niall... O czym ty mówisz?
-Po prostu myślę, że powinniśmy się rozstać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was Kochani po kolejnej (niestety) dłuuuugiej przerwie. :*
Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj. Miałam już napisany praktycznie cały w długi weekend, ale niestety mój telefon się popsuł, a miałam zapisany rozdział w notatniku i całą moją ciężką prace trafił szlag. :/ Po tej sytuacji byłam wściekła i dopiero teraz postanowiłam go napisać od nowa. Ten nie jest tak dobry i długi jak ten pierwszy, ale mam nadzieję, że przypadnie Was do gustu. Na pocieszenie powiem Wam, że kolejny powinien pojawić się w tym tygodniu. ;)
Mamy kolejny dramat w życiu Yoli. Czy sobie z tym poradzi? Dowiecie się niebawem.
Jak się domyślacie już niedługo koniec tego opowiadania. Niestety nie osiągnę 100 rozdziałów ;( brak czasu i masa obowiązków mi na to nie pozwalają. :c jeszcze zastanawiam się nad zakończeniem: dramat czy szczęście? I rozważam opcję założenia nowego bloga tym razem o zwykłych ludziach, a nie o gwiazdach. Chciałabym posłuchać Waszego zdania. Proszę o komentarze w tej sprawie.
Kocham Was! :* :*
Forever Yours ♥

1 komentarz:

  1. hejo właśnie po długiej przerwie bardzo długiej ale cóż lepiej później niż w cale czekam na następnego i proszę oby to nie był dramat niech się nie kłócą i dlaczego wszyscy chcą kończyć te blogi co ?! no ja się pytam ! masakra już 3 w tym tygodniu ale na końcu mają do siebie wrócić bo jak nie to następnego twojego opowiadania nie czytam !!!! zrozumiano ? ja myślę
    ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA (pliss poczytaj no błagam nikt go nie czyta i wgl jest mi smutno i zostaw w komentarzu swoją opinie ) -http://love-life-and-believe-in-dreams.blogspot.com/
    mam nadzieję że się spodoba nie wiem kiedy następny rozdział ale na tą chwilę mam po 2 sprawdziany minimalnie na dzień tsssa 3 klasa gim .... no nic lecę na spotkanie z bierzmowania do nexta xxx <3

    OdpowiedzUsuń