sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 78 ♥

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!

Siedziała skulona na trawie. Płakała. Chociaż nie, to nie był płacz. To był szloch. Szloch błagający o pomoc. Ale ja nie potrafiłem okazać jej tej pomocy. Nie miałem pojęcia jak to zrobić. Ten widok. To jeszcze gorsze od tego, co było w Irlandii. Tam cierpiała przez dziewczyny. Teraz cierpi przeze mnie. To moja wina... Wszystko to moja wina. Kocham ją, a zachowałem się jak idiota. Cholerny dupek... Ona nigdy mi nie wybaczy.
W końcu postanowiłem jakoś zareagować. Podszedłem do niej po cichu. Delikatnie przykucnąłem przy niej. Po małym zawahaniu postanowiłem ją przytulić. Tylko tyle mogłem jej zaoferować. Nie spojrzała na mnie. Nawet nie odwróciła wzroku w moją stronę. Była taka "pusta". Żadnych emocji, tylko płacz. Płacz wywołany przeze mnie. Co się stało z tą roześmianą dziewczyną, którą poznałem? Gdzie ona teraz jest? Co zrobiła przeze mnie? Co ja narobiłem?...
~Perspektywa Yoli~
Płakałam. Już nic innego mi nie zostało do zrobienia. Został mi tylko płacz. Siedziałam i płakałam. Nie wiem jak długo. 5, 10, może 20 minut. Rozmawiałam z Louis'em. Powiedział, że zaraz tu przyjedzie. Czekałam na niego. Ale nie przyjechał. Przyjechał On. Niall... Nie musiałam patrzeć i się upewniać że to on. Po prostu to czułam. Przytulił mnie. Tak bardzo chciałam go odepchnąć. Ale nie mogłam... Znaleźć się z powrotem w jego ramionach to było coś... coś... coś magicznego. Nie potrafiłam się odsunąć. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku. Tyle czasu go nie czułam. Tęskniłam za nim tak bardzo. Byłam w stanie zrobić wszystko, żeby nie puszczał mnie w tym momencie. Nie potrafiłam powstrzymać łez. Nie wiem, czy w tej chwili to był płacz smutku, czy szczęścia. Myślę, że jedno i drugie. Wiem, że go straciłam, ale tak bardzo cieszę się, że tu jest. "Ale hola, dziewczyno. To on sprawił, że chciałaś popełnić samobójstwo. To on złamał Ci serce. To on tak bardzo cię skrzywdził." zaczął podpowiadać mi rozum. Nie mogę mu tak po prostu wybaczyć. A co jeśli znowu mnie skrzywdzi? A co jeśli znowu mnie zostawi? Nie, to nie takie proste wybaczyć komuś, kogo kochasz nad życie, kto zranił cię tak bardzo jak Niall mnie.
-Niall, puść mnie... - wyszeptałam, starając się powstrzymać łzy. Chłopak od razu odsunął się jak poparzony.
-Yola, błagam, wybacz mi.
-Co?! Niall, co ty sobie myślisz? Myślisz, że po prostu mnie przytulisz i wszystko będzie jak dawniej?
-Yola, przepraszam...
-Nie przepraszaj. Nie masz za co. To ja jak idiotka się w tobie zakochałam. To ja myślałam, że mnie kochasz. To ja nie mogę przestać o tobie myśleć. Ty jesteś niewinny. To ja miałam marzenia, żeby być z kimś takim jak ty. Byłeś dla mnie wszystkim, a teraz nie mam już nic. Byłam przy Tobie taka szczęśliwa, ale to wszystko to była ściema. Robiłeś to dla sławy i nic więcej. Wszyscy tak mówią. A teraz nawet nie masz odwagi przyznać się do tego przed mediami. Masz tą swoją nową zdobycz. Jak ona się nazywa? Jane? Gratuluję i życzę Wam szczęścia. Mam nadzieję, że ona nie będzie cierpieć tak jak ja. - w końcu wyrzuciłam to z siebie i znowu zaczęłam płakać. Nic nie powiedział. Zamurowało go chyba. Patrzył jak płacze. Czy moje cierpienie sprawiało mu przyjemność?
-Yola, ja tak bardzo Cię przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić. - powiedział po chwili.
-A jednak to zrobiłeś. Louis mówił, że zostawiłeś mnie dla mojego bezpieczeństwa. Gorszym niebezpieczeństwem było zerwanie ze mną. Niall, ja chciałam umrzeć!
-Wiem, wszystko wiem! Ale ja spanikowałem! Bałem się. Bałem się odpowiedzialności za to co ci się stało. To wszystko to moja wina! Gdyby nie ja, tamte dziewczyny nic by ci nie zrobiły. To przez to, że były o mnie zazdrosne. A patrzenie na Ciebie, jak cierpisz z mojej winy. To było nie do zniesienia. Uciekłem. Wiem. Myślałem, że zapomnisz, że ja zapomnę. Ale nie mogłem przestać o tobie myśleć. Starałem się, ale nie mogłem. Ciągle miałem cię w głowie. Każdego dnia oglądałem nasze zdjęcia. I mimo moich starań ciągle cię kocham... I wiem, że nigdy nie przestanę. - to co powiedział zaparło mi dech w piersiach. Czułam, że mówi prawdę. Nie mógł mnie w tej chwili okłamać. Wiedziałabym, że oszukuje. Jego oczy zdradzały to, że to całe jego wyznanie było prawdziwe. To było piękne, ale ciągle bałam się, że mnie skrzywdzi. Tak bardzo chciałam mu wtedy wybaczyć. W pewnym momencie Niall klęknął przede mną. - Yola, wiem że to nie jest odpowiedni moment. Możesz się nie zgodzić, możesz mnie zostawić. Ale ja Cię kocham, mam nadzieję że ty mnie też. Chce z tobą być do końca życia, nie chce być z kimś innym. Jesteś dla mnie wszystkim! Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Chcę być tylko i wyłącznie z Tobą. Kocham Cię! Yolu Rain, WYJDZIESZ ZA MNIE?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie Kochani! :* Jak tam minęły Wam święta? Z tego całego przedświątecznego zamieszania zapomniałam Wam złożyć życzenia xd A że teraz już trochę za późno to życzę Wam chociaż udanego Sylwestra! :* Wróćcie trzeźwi! :P
No i mam kolejną ważną wiadomość. Jest to OSTATNI rozdział na tym blogu. ;c No dalej, niech popłyną na mnie hejty! Kolejny post to będzie EPILOG. Ale nie smućcie się. Zakładam NOWEGO BLOGA. Może jeszcze nie teraz, ale za jakiś tydzień, może dwa. Potrzebuję czasu na wymyślenie fabuły, obróbkę graficzną itd. Ale wiem, że One Direction nie będzie w nim istniało. Oczywiście, chłopaki będą brali w nim udział i będą przyjaciółmi (chyba!), ale sławni to oni nie będą. No i główny bohater to będzie oczywiście NIALL. :3 Zastanawiam się, czy ma się to dziać w Polsce, czy w Anglii albo Irlandii... Może Wy zadecydujcie? ;) Podsyłajcie mi pomysły i Wasze oczekiwania w związku z nowym opowiadaniem. :)
A teraz Was żegnam :* Postaram się jak najszybciej dodać epilog i napisać go straaaaasznie długiego. :)
Forever Yours ♥

PS. Zapomniałam dodać xd Jak myślicie, czy Yola odpowie "TAK"? ;) Sama jeszcze nie wiem, ostateczna decyzja należy do Was. :) KOCHAM WAS! :* ♥

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 77 ♥

~Perspektywa Niall'a~
Siedzieliśmy z chłopakami w salonie. Oglądaliśmy jakiś program. To znaczy chłopaki oglądali. Ja nawet nie wiedziałem, o czym on jest. Nie potrafiłem się skupić na niczym. Moją głowę ciągle zaprzątały myśli o Yoli. Nasze rozstanie to najgorsze przez co można przejść. Nienawidzę siebie za to. Ale musiałem to zrobić. Nie było innego wyjścia. Przeze mnie Yoli działa się krzywda. Ta cała akcja z dziewczynami to moja wina. Gdybyśmy nie byli razem do niczego by nie doszło. Nie znałaby mnie i nie musiała znosić tego wszystkiego. Ale los chciał inaczej. Nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem zaczynając z nią związek. Mogłem od razu pomyśleć o tym, że narażam ją na niebezpieczeństwo. Ale tak bardzo chciałem z nią być. Tak bardzo ją kochałem... Nadal kocham. I pewnie nigdy nie przestanę. Nie potrafię bez niej żyć. Jest dla mnie wszystkim. Ale jej bezpieczeństwo jest dla mnie teraz najważniejsze. Wszyscy mi mówią, że postąpiłem jak idiota. Może mają rację. Żaden normalny człowiek nie zostawi kogoś, kogo kocha nad życie. Ale ja się tak o nią boję. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała. Gdy zobaczyłem ją wtedy na chodniku, myślałem że umrę. Cała pobita, zalana krwią.... Nie potrafię zapomnieć tego widoku. To było straszne. A później jeszcze ten brak przytomności, wszystkie obrażenia... To było dla mnie zbyt wiele... Tak, to prawda, spanikowałem. Zrobiłem to zbyt pochopnie. Powinienem przy niej być i ją wspierać, a ja po prostu ją zostawiłem. Ona mi nigdy tego nie wybaczy. Postąpiłem źle i teraz muszę ponieść tego konsekwencje.
W mediach jest głośno o naszym rozstaniu. Wszyscy myślą, że to się stało przez Yolę. Ale to moja wina. Ja ją zostawiłem z mojej głupoty, a nie z jej powodu. Wszyscy uważają, że to ona jest ta zła. Gdyby tylko znali prawdę... Już tyle razy chciałem im to wytłumaczyć, ale nie miałem odwagi. Jestem zwykłym tchórzem. Nie potrafię przyznać się do błędów. Wiem, że tym samym Yola cierpi jeszcze bardziej. Ale nie mogę się przyznać. Menedżer by mnie zabił. Kazał mi się uśmiechać i zachowywać normalnie. Nie wie jak mi z tym ciężko. I jeszcze ten numer z przyjaciółką... Muszę udawać przyjaciela pewnej dziewczyny, żeby ludzie myśleli, że ona pociesza mnie po rozstaniu. Czasami mam już dość tego życia gwiazdy. Robię to co kocham, ale ta cała popularność i brak prywatności działają mi na nerwy. Mógłbym spotykać się normalnie z przyjaciółmi i spędzać z nimi normalnie czas. A teraz zawsze towarzyszą mi reporterzy. Mam ich serdecznie dosyć! Ale gdybym nie był sławny, nigdy nie spotkałbym się z Yolą. Ciągle nie mogę darować sobie myśli, że była ze mną mimo tylu moich błędów. Tak wiele razy ją skrzywdziłem, a ona ciągle trwała przy mnie, wpierała mnie w trudnych chwilach. Była moją siłą, moja opoką. A teraz nie mam jej. I to przez moje szczeniackie zachowanie. Nie wybaczę sobie tego nigdy. Ona tez mi tego nie wybaczy.
Nasze oglądanie telewizji przerwał telefon Louis'a. Wstał, wziął go z półki i odebrał.
-Halo? Yola? - To ona. Ona do niego zadzwoniła. Moje serce zaczęło bić szybciej. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć. Ostatni raz widziałem ją wtedy przed hotelem. Płakała. Płakała w ramionach Louis'a. Tak bardzo chciałem ją wtedy przytulić, pocałować. Wiedziałem, że ona nie będzie chciała mnie znać. Nie podszedłem. Odwróciłem się, żeby nie musiała na mnie patrzeć. To było trudne. I już więcej jej nie widziałem. Tylko na zdjęciach. Każdego wieczora oglądałem nasze wspólne zdjęcia. Byliśmy tacy szczęśliwi. A teraz cierpimy. I to przeze mnie. Jestem idiotą. Louis wyszedł do kuchni. Nie chciał rozmawiać przy nas. Nie było go dłuższy czas. Byłem ciekawy co się działo. Miałem nadzieję, że nic złego. Nagle wpadł do salonu.
-Coś ty idioto narobił?! - krzyknął na mnie.
-O co chodzi? - zdziwiłem się.
-Czy ty wiesz co Yola chce zrobić?! Nawet mi to przez gardło nie przejdzie. Jedź do parku i ją ratuj, bo nie wiem co ona może zrobić! - o nie. Nie, nie, nie, nie! Ona nie może, błagam. Spojrzałem na chłopaków. Wszyscy byli w szoku. Nie powiedziałem nic tylko wybiegłem. Biegłem jak najszybciej do parku. Dziękowałem Bogu, że jest on tak blisko. Dotarłem tam już po chwili. Biegłem przez wąskie alejki. Nigdzie jej nie było... Yola, błagam, nie rób nic głupiego! Szukałem jej, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu do głowy przyszło mi pewne miejsce. Nasze miejsce. Pobiegłem tam jak najszybciej. Dotarłem na miejsce i wtedy ją zobaczyłem. Mój Boże... Yola...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko! :* Dodaję rozdział po przerwie. Znowu smutny, ale cóż. Odzwierciedla mój humor... Tracę nadzieję na miłość, bez kitu.
I teraz NAJWAŻNIEJSZA sprawa. Mianowicie to już KONIEC tego bloga. Nie widzę sensu dalszego kontynuowania tego opowiadania. Napiszę pewnie jeszcze 2-3 rozdziały i to będzie na tyle. Nikt tego nie czyta, nie komentuje, a ja wysilać się nie będę. Przykro mi, ale szkoda mi moich sił na to wszystko.
Nie wiem, kiedy będzie następny. Mam nadzieję, że wyrobię się do końca roku.
Do zobaczenia!
Forever Yours. ♥

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 76 ♥

Najgorszy moment w życiu. Po tak długiej przerwie wracam do szkoły. Szłam szkolnym korytarzem z Rose. Twarze wszystkich zwrócone były w moją stronę. No tak, nie ma lepszej sensacji od powrotu do szkoły byłej Niall'a Horana. Żal mi tych ludzi. Wszyscy myślą, że się pokłóciliśmy i rozstaliśmy się. Nikt nie zna prawdy. Oprócz moich bliskich. Nikt nie wie, jak bardzo cierpię. Wszyscy uważają, że to ja jestem wszystkiemu winna. W tej chwili zastanawiałam się, po co mi to wszystko było. Przecież to było logiczne, że związek z kimś znanym nie będzie normalny. A ja się łudziłam. Ciągle żyłam w nadziei, że będziemy w zwykłym związku. A jednak nie. I po naszym rozstaniu cała wina spadła na mnie. Powoli oswoiłam się z myślą, że już nigdy nie będziemy z Niallem razem. Lecz ciągle nie potrafiłam przestać go kochać. Starałam się jak mogłam. Nie mogłam. Cały czas darzyłam go uczuciem silniejszym ode mnie. I niestety nie potrafiłam go powstrzymać.
Pierwsza lekcja. Weszłam do sali. Siadłam na ostatnią ławkę. Idąc obok innych czułam się nieswojo. Wszyscy szeptali, spoglądali na mnie spod oka. Próbowałam to ignorować. Otworzyłam książkę i wyłączyłam się z lekcji. Nie słuchałam nauczyciela, póki ten nie powiedział mojego imienia.
-Yola, odpowiesz na moje pytanie? - spytał podirytowany mężczyzna.
-Yy... Przepraszam, zamyśliłam się. - odpowiedziałam.
-No tak. Rzucił ją chłopak, który jest gwiazdą, i teraz myśli, że wszystko jej wolno. Co on w Tobie widział? Myślałaś, że on cię serio kocha? Jesteś taka naiwna, zdziro. Robił to tylko, żeby rozgłośnić to całe 1D. A ty, suko, w to uwierzyłaś. Żal mi cię. - powiedziała jedna z dziewczyn w klasie. W moich oczach zebrały się łzy. Nie chciałam dłużej tego słuchać. Zabrałam szybko swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Olałam głos nauczyciela i opuściłam budynek szkoły. Biegłam przed siebie do parku. Do parku, w którym wszystko się zaczęło. Do parku, w którym Niall mnie uratował. Do parku, w którym mieliśmy tyle wspomnień. Dotarłam tam po kilku minutach. Usiadłam na jednej z ławek. Na tej ławce Niall pocieszał mnie po tej akcji z gwałcicielem. Tyle wspomnień, ktore teraz tak bolą. Łzy nie przestawały płynąć z moich oczu. To ciągle boli. Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanie. Ciągle go widzę, ciągle o nim słyszę. Gdy oglądam telewizję cały czas o nich mówią. Co chwila jakieś wywiady, programy, koncerty. A najgorzej bolą plotki o naszym rozstaniu. Wszystko idzie na mnie. Cała wina jest składana na mnie. A Niall temu nie zaprzecza. Nic nie komentuje, dając mediom większe pole do popisu. Mogą pisać, co chcą. I nie ponoszą przez to nic. Najbardziej nie mogę słuchać o Niall'u i jego "przyjaciółce". Widzieć ich razem, to jak wbijanie sztyletu w moje serce. Niall jest taki radosny, taki szczęśliwy. Czy ze mną też taki był? Nie mieliśmy dużo wspólnych zdjęć. Wracają wspomnienia z robienia zdjęć do mojego naszyjnika. Ciągle mam go na szyi. Nie potrafię go zdjąć. Przypomina mi go. Może przez to nie potrafię zapomnieć. Postanowiłam się go pozbyć. Nie chce dłużej cierpieć. Wstałam z ławki i poszłam na miejsce, gdzie zabrał mnie po moim pobycie w szpitalu. Wtedy się o mnie troszczył. Czemu teraz tak nie mógł? Może byłam dla niego za dużym problemem. Wiem, czasami jestem ciężka do zniesienia, ale czy w związku nie chodzi o miłość. Kochałam go. Ciągle go kocham. I wydawało mi się, że on kocha mnie. Właśnie, wydawało mi się. Teraz już nie wiem, w co mam wierzyć.
Stanęłam nad brzegiem stawu. Wtedy było tutaj tak pięknie. Zachód słońca, piękna pogoda, niespodzianka, piknik i Niall. Tak, to on sprawił, że było tu tak wspaniale. I jego wyznanie. Myślałam, że mówi prawdę. Ale okazało się, że to wszystko kłamstwo. To całe jego wyznanie było niczym. Zwykłymi słowami, ktore nie miały dla niego znaczenia. Ale dla mnie miały. I to duże. Wierzyłam we wszystko, co mówił, ufałam mu bezgranicznie. Teraz stwierdzam, że dziewczyna w klasie miała rację. Jestem naiwną suką. Tak bardzo dałam się oszukać. Jestem taka głupia.
Odpiełam naszyjnik. Otworzyłam go. Nasze wspólne zdjęcie. Byłam przy nim taka szczęśliwa. Ale to wszystko minęło. Zamknęłam go z powrotem. Ścisnęłam go z dłoni i pocałowałam.
-Kocham Cię. - powiedziałam płacząc. Spojrzałam ostatni raz na prezent od niego. Łza skapnęła na biżuterię. I rzuciłam go do wody. Nie chciałam dłużej o tym myśleć. Po prostu. Rzuciłam. To koniec. To było szybkie, tak jak nasze rozstanie.
I znowu płakałam. Uklękłam na ziemi. Nie potrafiłam powstrzymać łez. To było silniejsze ode mnie. Nie. Nie dam rady. Nie będę mogła bez niego żyć. Za mocno go kocham. Za mocno się do niego przywiązałam. Nie chcę o nim zapomnieć. Nie potrafię.
Chciałam coś zrobić. Zabić się. Już raz mi to nie wyszło. Ale teraz była szansa. Lecz najpierw chciałam z kimś porozmawiać. Wybrałam numer i zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odezwał się męski głos.
-Halo? Yola?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Elo! :* Także tego, z kolejnym rozdziałem mogą być małe problemy, bo miałam go już napisanego, ale mam powalony telefon i mi się wszystko usunęło, a jakoś ostatnio nie mam znowu weny. Postaram się go dodać w przeciągu 2 tygodni. Bądźcie cierpliwi! :)
Kocham Was! :*
Forever Yours ♥

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 75 ♥

Pustka. Nic więcej. Żadnych emocji. Może tylko ból. Ból, z którego jak podejrzewam, nigdy się nie wyleczę. Ból po złamanym sercu. Nawet się nie tłumaczył. Po prostu to skończył. Wziął kurtkę i wyszedł. Żadnego słowa, żebym mogła to zrozumieć. A jeszcze jakiś czas przed tym zapewniał mnie, jak bardzo mnie kocha. Może to były tylko kłamstwa. Ale czemu wziął mnie do swoich rodziców? Jego uczucia wydawały się takie prawdziwe, takie szczere. Ale to wszystko to tylko ściema. Ufałam mu, kochałam go. A teraz nie czuje nic. Moje serce przestało żyć z chwilą, gdy powiedział, że to koniec. Teraz moje serce to tylko zwykły narząd. Nie jestem w stanie kochać.  Nie jestem w stanie ufać. Jestem tylko nic nie znaczącą materią. Nie potrafię nazwać się człowiekiem. Nie jestem nim. Człowiek ma jakieś uczucia, emocje. Ja ich nie mam. Jestem pustką. Ludzie na około mówią mi, że zapomnę. Nie zapomnę. Nie można zapomnieć kogoś, kogo kochało się nad wszystko. Mówią, że to przestanie boleć. Nie przestanie. Ciągle będę miała go przed oczami. Mówią, że przestanę płakać. Przestanę. Bo w końcu zabraknie mi łez. Każdego dnia wylewam ich hektolitry. Nie mogę na to nic poradzić. To jedyny sposób na wyrażenie tego, w jakim stanie jestem. Jestem szarą kulką na wielkim świecie. Jestem niczym.
Teraz siedzę w poczekalni. Po tym wypadku w Irlandii muszę przejść szereg rehabilitacji. I każdy dzień wygląda tak samo. Wstaję. Jem śniadanie. Ide do szpitala. Wracam do domu. Jem. Płaczę. Ide spać. I tak w kółko, i w kółko. Aż do nieskończoności. Od przyszłego tygodnia wracam do szkoły. To będzie najgorszy dzień w życiu. Od tak długiego czasu miałam swój własny świat. A teraz muszę opuścić moje miejsce. Moją bańkę mydlaną. Muszę wrócić do rzeczywistości. Niestety.
W poczekalni jestem ja i starszy pan. W radiu leci znajoma muzyka. Zawsze leci tu to samo. Działa mi to na nerwy. Siedzę na krześle i bawię się palcami.
-Yola, twoja kolej. - pielęgniarka wzywa mnie do gabinetu. I znowu te same zabiegi, te same ćwiczenia. Wychodzę ze szpitala. W końcu wracam do domu. Idąc chodnikiem zauważam grupkę dziewczyn. Wracają wspomnienia. Przechodzę obok nich. Nic się nie stało. To tylko zwykłe nastolatki. Nagle zaczynają piszczeć. Odwracam się w ich stronę. Z hotelu pod którym stoją wyłania się czterech chłopaków, a za nimi idzie piąty. Blondyn o niebieskich oczach. Nie zauważa mnie. Jest szczęśliwy. Robi sobie zdjęcia, podpisuje kartki. Niall... Nie, Yola, zapomnij. Nie podchodź. Stoję i patrzę. Jest szczęśliwy. Nie płacze tak jak ja. Nie cierpi tak jak ja. Nagle podchodzi mnie Louis. Przytula mnie. Lubię jak ktoś mnie przytula.
- Cześć Yola. Co u Ciebie? - pyta. Chce mi się płakać. Przytulam go mocniej i nic nie odpowiadam. Rozumie mnie. Łzy powoli spływają po moich policzkach. - Skarbie, nie płacz. Nie warto. Niall, zachował się jak dupek. Wie o tym. - i po prostu mnie przytula. Spoglądam na Niall'a. Zauważa mnie. Widzę, że prowadzi jakąś wewnętrzną wojnę aż w końcu odwraca wzrok. Już nie jest szczęśliwy. Jest poważny. Nie uśmiecha się. Kocham jego uśmiech. Kocham jego głośny śmiech. Kocham jego błyszczące oczy, gdy się śmieje.
-Kocham go. - szlocham w ramię Louis'a. - Ciągle go kocham i jestem pewna, że nigdy nie przestanę. Czemu on to zrobił? Błagam Louis, chociaż Ty mi to wytłumacz.
-Dla twojego bezpieczeństwa. Wie, że to przez niego wylądowałaś w szpitalu. Nie chce cię narażać. - odpowiada Louis. Milczę. Ktoś każe Louis'owi wracać. Żegna się ze mną, a ja wracam do domu.
Idę prosto do swojego pokoju. Kładę się na łóżko. Zawsze lubiłam z Nim leżeć na łóżku. Ja po tej, a On po drugiej stronie. Przesuwam się na jego stronę. Leżał tu. Tak często tu leżał. I płaczę. Po raz kolejny pogrążam się we własnym nieszczęściu.
Moje bezpieczeństwo. To dlatego już mnie nie kocha? Teraz jestem jeszcze bardziej zagrożona. Jestem zagrożona przez własne myśli. "Jakbym zginęła byłoby łatwiej". "Jesteś za słaba, żeby się zabić". "Spróbujmy, czy jesteś taka odważna". Zawsze wieczorem nachodzą mnie takie myśli. A może śmierć byłaby lepsza? Mam dość życia bez Niego. Wiem, że do mnie nie wróci. Minęło zbyt dużo czasu.
Pewnym krokiem ruszam do łazienki. Nie zamykam drzwi. Siadam na podłodze, otwieram apteczkę. Jest dużo proszków. Tyle starczy, aby z tym wszystkim skończyć. Patrzę na nie. Wyjmuje je z pudełka i wysypuję na rękę. Znowu zaczynam płakać. To już nie jest płacz tylko szloch.
-Tak bardzo Cię kocham! Tak bardzo... Ale to już koniec. Nic już nie będzie. To koniec. - mówię do siebie. Drżącą rękę przykładam do ust. Już prawie. Jeszcze tylko otwórz usta i z tym skończysz. Dalej, zrób to! Powoli otwieram usta.
-Boże, Yola! - z krzykiem wpada moja mama. Trąca moją dłoń i wszystkie proszki wypadają. Szlocham. Przytula mnie mocno. - Córciu, co ty chciałaś zrobić?!
-Mamo, błagam... Tak bardzo go kocham... Nie mogę bez niego żyć... - płaczę. Siedzimy z mamą w łazience. Długo siedzimy. Nie rozmawiamy. Nie potrzebujemy słów. Mama po prostu mnie przytula. Wie, że tego potrzebuję. A ja nie mogę przestać płakać...
Budzę się rano. Jest już jasno. Rozglądam się po pokoju. Co ja chciałam wczoraj zrobić? Chciałam się zabić. Nie wyszło mi to. Mama uratowała albo zniszczyła mi życie. Gdyby nie przyszła już miałabym to wszystko w dupie. Nie byłoby smutku, nie byłoby łez, nie byłoby cierpienia. Byłoby dobrze. Tak, dobrze. Ale jest źle, nawet bardzo. Muszę żyć, chociaż nie chce. Tak bardzo nie chce żyć bez Niego. Był dla mnie ważny jak powietrze. Nie można żyć bez powietrza. Był każdym biciem serca. Nie można żyć bez bicia serca. Nie potrafię o nim zapomnieć. A może nie chcę...
Wieczory są najgorsze. Cały dzień odbywałam rozmowy z mamą, tatą, bratem, przyjaciółką, ale nie z Nim. Tak bardzo pragnę z Nim porozmawiać. Usłyszeć jego głos. Spojrzeć w jego oczy. Pocałować Go. Poczuć te motylki w brzuchu, gdy mnie dotykał. Był moim pierwszym chłopakiem na poważnie. Jemu oddałam całą siebie. Chciałam, żeby był pierwszy, ale i ostatni. A teraz on mnie zostawił. I nie ma nic. Znowu płaczę do poduszki. Wszyscy mówią, że to przejdzie. Jakoś w to nie wierzę. To się nie skończy. Ja muszę sama to zakończyć...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Także tyle w temacie... Nie wiem, kiedy kolejny, postaram się go dodać jak najszybciej. Może napiszę coś w weekend. Możecie tu zajrzeć i się dowiedzieć ok. niedzieli.
Kocham Was!
Forever Yours ♥

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 74 ♥

~Perspektywa Nialla~
Czy moja matka zwariowała?! Jak może mówić, że Yola mnie wykorzystuje?! To niedorzeczne! Jeszcze teraz Yola uciekła. Nie wiedziałem, co mam zrobić.
-Mamo, coś ty zrobiła?! - krzyknąłem.
-Powiedziałam, co sądzę o tej dziewczynie. To moje zdanie.
-Ale dzięki tobie nie wiemy, gdzie jest Yola. - wstałem od stołu i wziąłem telefon by do niej zadzwonić. Kurwa, nie odbiera.
-Myślę, że przesadziłaś. Yola to naprawdę miła dziewczyna, widać że kocha naszego syna. - wtrącił się tata, gdy ja próbowałem kolejny raz skontaktować się z Yolą. Nie odbierała, więc postanowiłem jej poszukać. Wziąłem kurtkę, założyłem buty i skierowałem się do wyjścia.
-Gdzie idziesz? - spytała mama.
-Szukać Yoli.
-Po co? Przecież wróci. - warknęła.
-Kiedy w końcu zrozumiesz, że ja ją kocham?! Nie zna okolicy, a nie chcę żeby coś jej się stało. - odpowiedziałem i wyszedłem. Szedłem prosto drogą. To była jedyna opcja, którą Yola mogła pójść. Dzwoniłem do niej, ale nie było żadnego odzewu. Modliłem się w duchu, żeby nic jej się nie stało. Nagle zobaczyłem jakieś zamieszanie na chodniku, chyba jakaś bójka. "Kopnij ją! Mocniej!" słyszałem z tłumu. Tętno mi rosło, miałem nadzieję, że tam nie ma Yoli. Przyspieszyłem, żeby jak najszybciej się tam dostać. "Straciła przytomność! Skończ! Przestań! Szybko, uciekamy!" krzyczały dziewczyny. Poznałem jedną z nich, moja była przyjaciółka. Kurwa! Szybko podbiegłem do miejsca zdarzenia i momentalnie moje serce przestało bić. Nie, to nie możliwe! Na chodniku, z zakrwawioną twarzą leżała nieprzytomna Yola. O mój Boże... NIE!!
~Perspektywa Yoli~
Co się dzieje? Gdzie jestem? Nic nie pamiętam... Nie mogę się ruszyć. Czy to normalne? Słyszę jakieś ciche głosy. Czy jest tu Niall? Chce otworzyć oczy... Nie mogę! Dlaczego?
-Ma ciężkie obrażenia. Złamane żebra, ręka, nos, wstrząśnienie mózgu. Miała szczęście, że nie dostała krwotoku wewnętrznego. Na razie jeszcze nie odzyskała przytomności. Mamy nadzieję, że już niedługo się obudzi. - mówił jakiś łagodny damski głos. Czy jestem w szpitalu? Auu, moja głowa... Kurde, jak boli!
-Dziękuję, pani. Ale wyjdzie z tego? - spytał męski głos. Tak, to TEN męski głos. Niall! Niall tu jest! Boże, dziękuję!
-Tak, na pewno. Czekamy tylko jak odzyska przytomność. - znowu kobieta. Słyszę jakieś kroki. Chyba wyszła. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Och, to Niall.
-Yola, tak Cię przepraszam. To wszystko moja wina... Wybacz mi... Proszę, obudź się... Wróć do mnie... Kocham cię...- mówił i poczułam jak moja ręka robi się mokra. Niall, czy ty płaczesz? Nie płacz, skarbie, proszę. Nie płacz. I znowu straciłam świadomość...
Powoli otwieram oczy. Jezu, jak tu jasno. Światła są za jasne. Czy ktoś może je zgasić? Nie no przesadzam. Zaraz się do nich przyzwyczaję. Ok, już jest lepiej. Rozglądam się po pomieszczeniu. Szpital. W sali jest tylko jedno łóżko. Moje. Nie mam żadnych sąsiadów. Trochę mi smutno. Ciekawe, co to za oddział. Rozglądam się dalej. W rogu pokoju, na fotelu, siedzi Niall. Śpi. Na pewno mu nie wygodnie. Może położyć się ze mną. Ale go nie obudze. Próbuję się podnieść. Przyczepili mi coś do klatki piersiowej. Słyszę piknięcia aparatu. Wow, to moje serce. Podłączyli mi kroplówkę. Aż tak ze mną źle?! Ok, próbuję się podnieść.
-Aa... - mruczę z bólu. Kurwa, jak boli! Opadam na łóżko, którego skrzypnięcie budzi Niall'a. - Przepraszam, nie chciałam Cię budzić. - szepcze. Nie mogę mówić głośniej.
-Boże. - z niedowierzaniem w oczach Niall wstaje z fotela i szybko podchodzi do mnie. - Skarbie, tak się cieszę! - całuje mnie najpierw w czoło, a potem w usta. - Poczekaj, zawołam lekarza. - wychodzi. Jaki on szczęśliwy. Po chwili wraca z jakąś kobietą.
-Witaj Yola. Nazywam się Megan Stone i jestem Twoim lekarzem. Cieszę się, że odzyskałaś przytomność. Zaraz zrobimy Ci kilka badań. - mówi i wychodzi, by zaraz potem wrócić z pielęgniarką. Robią mi badania, które trwają kilka minut. Niall chodzi z tyłu sali i rozmawia przez telefon. Z kim?
-Ok, wszystko jest w porządku. Zostaniesz u nas jeszcze kilka dni, a potem będziesz mogła wrócić do domu. - uśmiecha się i wychodzi. Jest naprawdę miła. Zostajemy sami z Niallem. On w końcu odkłada telefon.
-Z kim rozmawiałeś? - pytam.
-Z twoimi rodzicami. Zaraz tu będą.
-Jak to? - spytałam zszokowana.
-Przylecieli tu wczoraj wieczorem. Bardzo się o Ciebie martwili. Tak jak ja... - dodał Niall szeptem, a na jego twarzy malował się ból.
-Skarbie, co jest? - zapytałam ściskając jego dłoń.
-Po prostu... Nie mogę darować sobie tego, że to wszystko stało się przeze mnie... - czułam, że robi się z nim coraz gorzej.
-Niall, nawet tak nie myśl. To nie twoja wina. Z resztą nic strasznego mi się nie stało.
-Jak to nie, Yola?! Czy widziałaś się w lustrze? Wszędzie masz sińce, jesteś cała pobita... I nic by się nie zdarzyło, gdybyśmy nie byli razem... - puścił moją rękę i wstał, podchodząc do okna. Moje serce zaczęło bić mocniej. Co on do cholery chce zrobić?! Błagam niech to nie będzie koniec. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie, on nie może tego zrobić. Czuje jak moje serce powoli, bardzo powoli pęka. Nie mogę wydobyć z siebie głosu. Całe ciało odmawia mi posłuszeństwa. Nie, tylko nie to! W końcu decyduje się odezwać.
-Niall... O czym ty mówisz?
-Po prostu myślę, że powinniśmy się rozstać...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was Kochani po kolejnej (niestety) dłuuuugiej przerwie. :*
Przepraszam, że rozdział dopiero dzisiaj. Miałam już napisany praktycznie cały w długi weekend, ale niestety mój telefon się popsuł, a miałam zapisany rozdział w notatniku i całą moją ciężką prace trafił szlag. :/ Po tej sytuacji byłam wściekła i dopiero teraz postanowiłam go napisać od nowa. Ten nie jest tak dobry i długi jak ten pierwszy, ale mam nadzieję, że przypadnie Was do gustu. Na pocieszenie powiem Wam, że kolejny powinien pojawić się w tym tygodniu. ;)
Mamy kolejny dramat w życiu Yoli. Czy sobie z tym poradzi? Dowiecie się niebawem.
Jak się domyślacie już niedługo koniec tego opowiadania. Niestety nie osiągnę 100 rozdziałów ;( brak czasu i masa obowiązków mi na to nie pozwalają. :c jeszcze zastanawiam się nad zakończeniem: dramat czy szczęście? I rozważam opcję założenia nowego bloga tym razem o zwykłych ludziach, a nie o gwiazdach. Chciałabym posłuchać Waszego zdania. Proszę o komentarze w tej sprawie.
Kocham Was! :* :*
Forever Yours ♥

wtorek, 17 września 2013

Rozdział 73 ♥

Lot minął mi bardzo szybko. Pewnie dlatego, że praktycznie cały przespałam. Obudził mnie dopiero głos ukochanego.
-Skarbie, lądujemy. - wyszeptał mi do ucha i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Otworzyłam ciężkie od snu powieki i moim oczom ukazał się błękit tęczówek blondyna i rząd jego śnieżnobiałych zębów.
-Już jesteśmy na miejscu? - spytałam. To było oczywiste, ale niestety mój mózg po śnie nie wychwytuje tak szybko informacji.
-Tak. Właśnie wylądowaliśmy w Irlandii. - zaśmiał się. Odpięliśmy pasy i opuściliśmy wnętrze samolotu.
Lotnisko było o dziwo puste. Spodziewałam się tłumu piszczących dziewczyn, a zauważyłam tylko kilkanaście osób.
-Zmieniliśmy plan lądowania. Wszyscy myślą, że wylądowaliśmy gdzie indziej. Nie chciałem po raz kolejny przedzierać się przez tłum fanek. - wytłumaczył Niall. Miałam wrażenie, że czytał mi w myślach. Odebraliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy z ochroniarzami w stronę przygotowanego samochodu. Włożyliśmy do bagażnika nasze walizki i ruszyliśmy w stronę domu Nialla. Siedzieliśmy we dwójkę z tyłu, a dwóch mężczyzn usiadło z przodu. Czułam jak rośnie we mnie stres. Tak bardzo bałam się konfrontacji z rodzicami Horana. Ciągle przez moją głowę przebiegały czarne myśli. Blondyn wyczuwając to, że jestem spięta, złapał mnie za rękę i lekko ją ścisnął.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - próbował mnie uspokoić.
-Tyle, że nie mogę. Boję się, że palnę jakąś głupotę. - panikowałam.
-Yola, proszę cię. Nic takiego się nie stanie. Nie przejmujmy się moimi rodzicami. Ważne jest to, że jesteśmy tu razem. Kocham cię i oni będą musieli to zaakceptować. - to co powiedział podniosło mnie na duchu. Niall miał stanowczą rację. Nie ważne, co jego rodzice o mnie pomyślą, liczy się tylko nasze szczęście i miłość.
-Dziękuję. Też cię kocham. Najmocniej na świecie. - odpowiedziałam i dałam mu buziaka. Wtuliłam się w jego ramię i powoli znowu zaczęłam odpływać w krainę Morfeusza.
Obudziłam się po jakimś czasie. Okazało się, że Niall, wtulony we mnie, też zapadł w sen. Wyglądał tak słodko. Nie chciałam go budzić.
-Daleko jeszcze? - spytałam kierowcy.
-Już niedaleko. - spojrzał na mnie w lusterku. Uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam trochę obejrzeć okolicę. Widok Irlandii nawet zza szyby samochodu był piękny. Ta wyrazista zieleń drzew, te lekkie wzniesienia były cudowne. Zdjęcia nie oddają tego prawdziwego piękna. Po prostu zakochałam się w tym miejscu. Na pewno będę chciała wrócić tu jeszcze nie raz.
Po jakimś czasie zajechaliśmy pod dom farbowanego. Serce waliło mi jak szalone. Obudziłam chłopaka i razem wyszliśmy z samochodu. Zabraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Zadzwoniliśmy dzwonkiem. Czułam jak mój strach rośnie. W końcu drzwi się otworzyły, a moim oczom ukazała się niska kobieta o blond włosach.
-Nialler! - wykrzyknęła i rzuciła się w stronę Horana. Chłopak obdarzył ją uściskiem. Widać, że za sobą strasznie tęsknili. - Synku, tak za tobą tęskniłam. - powiedziała, a ja zauważyłam, że w jej oczach pojawiły się łzy.
-Mamo, nie płacz. - powiedział Niall i przytulił ją mocniej.
-Przepraszam, ale tak bardzo za tobą stęskniłam. Nie mogłam się doczekać, kiedy znowu nas odwiedzisz. Ale widzę, że nie jesteś sam. - spojrzała w moją stronę.
-Tak, mamo, poznaj Yolę. - objął mnie ramieniem.
-Bardzo miło mi panią poznać. - uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam dłoń. Ta niechętnie ją uścisnęłam.
-Mi też. - odpowiedziała. Miałam wrażenie, że chyba za mną nie przepada. - Dobrze, wejdźcie do środka. Nie będziemy przecież stali w drzwiach. - zaprosiła nas. Zdjęłam swój płaszcz i powiesiłam na jednym z wieszaków, tak jak zrobił to Niall. Weszliśmy dalej. Dom nie był za duży, ale za to bardzo przytulny. Był utrzymany w ciepłych kolorach, tak jak lubię. Na kanapie siedział tata Nialla. Przywitałam się z nim. On miał do mnie milsze podejście. Po krótkiej rozmowie z jego rodzicami, poszliśmy na górę do pokoju Nialla, aby rozpakować walizki.
-Wiesz, twoja mama chyba za mną nie przepada. - powiedziałam do Nialla.
-Chyba ci się tylko wydaje. - uśmiechnął się, ale był to sztuczny uśmiech.
-Niall, nie oszukujmy się. Niezbyt miło się ze mną przywitała, a potem patrzyła na mnie spod oka. Powiedz, czy zrobiłam coś nie tak? - spytałam i spojrzałam na chłopaka.
-To jest moja mama. Ona zawsze niepewnie podchodziła do moich dziewczyn. Nie martw się, to się zmieni, gdy pozna cię bliżej. - podszedł do mnie i mnie przytulił.
-No ja mam nadzieję. Chciałabym, żeby twoi rodzice mnie polubili. - odpowiedziałam i usiadłam na łóżku. Postanowiłam napisać mamie wiadomość, że dotarłam cała i zdrowa. W tym samym momencie do pokoju weszła mama Nialla.
-Za chwilę będzie kolacja. Zjecie coś? - spytała.
-No pewnie. Ja z chęcią. Jestem strasznie głodny. A Ty będziesz coś jadła? - spytał mnie Niall.
-Nie, dziękuję. Jestem zmęczona i chyba pójdę spać. - odpowiedziałam. Mama Horana pokiwała głową i wyszła. Blondyn usiadł obok mnie.
-Na pewno nic nie zjesz? - spytał.
-Nie. Jedyne na co mam teraz ochotę to sen. - uśmiechnęłam się do niego.
-No dobrze. To jakby co, jestem na dole. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, po prostu powiedz.
-OK. Zapamiętam. - pocałowałam go, a ten szybko zbiegł na dół. Chyba serio był głodny. Po kilku minutach postanowiłam się odświeżyć. Zeszłam więc na dół, aby spytać się o jakiś ręcznik. W kuchni trwała jakaś rozmowa między Niallem i jego rodzicami. Nie chciałam podsłuchiwać, jednak usłyszałam moje imię. Zaciekawiłam się, czemu o mnie rozmawiają.
-Niall, po prostu uważam, że Yola chce cię wykorzystać. - usłyszałam głos mamy Nialla.
-Mamo, nie mów tak nawet. Ja ją kocham, a ona mnie. Nic innego się nie liczy, tylko miłość. - bronił mnie Niall.
-Ale ona cię ciągle krzywdzi. - upierała się jego rodzicielka.
-Nieprawda. To właśnie przy niej jestem naprawdę szczęśliwy.
-Według mnie dla niej liczy się tylko twoja sława i pieniądze. Nic więcej. Tak to jest jak umawiasz się z dziewczyną ze wsi. Zobaczysz, wykorzysta cię i będziesz cierpiał. - ostrzegała go matka, a w moich oczach zebrały się łzy. Jest mi przykro, że jego rodzice mnie nie akceptują i mają o mnie złe zdanie. Nie mogłam już tego słuchać. Poszłam do kuchni, gdzie siedzieli.
-Przykro mi, że tak pani o mnie myśli. Naprawdę kocham Niall'a, ale widzę, że to się nie liczy. - powiedziałam zapłakana i wybiegłam z ich domu. Biegłam przed siebie, nie patrząc gdzie. Nie chciałam tam przebywać, chociaż wiedziałam, że będę musiała tam wrócić. Po walizki. Nie zostanę tu ani dnia dłużej, wyjadę przy najbliższej okazji. W końcu spowolniłam tempo i zaczęłam iść. Po moich policzkach spływały łzy. Nie wiedziałam, że ludzie mają o mnie tak złe zdanie. Nie podejrzewałam tego, że rodzice Niall'a tak o mnie myślą. Nie patrząc na drogę, wpadłam na jednego z przechodniów.
-Przepraszam. - powiedziałam i podniosłam wzrok. Moim oczom ukazała się grupka kilku dziewczyn.
-Oo... Patrzcie kogo nam tu przywiało. Dziewczyna naszego Niall'a. Płaczesz? Ojej biedactwo... Jest mi Ciebie tak szkoda, że aż wcale. - powiedziała jedna z dziewczyn, miałam wrażenie że liderka grupy.
-Przepraszam, ale spieszy mi się. - powiedziałam i chciałam już iść, jednak jedna złapała mnie mocno za rękę.
-Gdzie się wybierasz? Jeszcze nie skończyłyśmy! - warknęła, a poziom mojego strachu wzrósł do maximum. Szarpnęła mnie za bluzkę i odrzuciła w stronę płotu, tak że z całej siły walnęłam głową w metalowy fragment. Poczułam silny i osunęłam się na ziemię.
-A to za to, że krzywdzisz Niall'a. - obdarzyła mnie ciosem w twarz. - I za to, że go wykorzystujesz. - kolejny cios. Całe moje ciało zostało sparaliżowane, strach i ból przejęły nad nim kontrolę. Czułam, że powoli odpływam, kolejne uderzenia i kopnięcia powodowały, że traciłam całą świadomość. Jedna z dziewczyn zadała mi ostatnie kopnięcie, najmocniejsze i wtedy widziałam tylko ciemność. Ciemność i nic więcej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! :* Przepraszam, że dopiero dzisiaj i to jeszcze tak późno, ale zaczynam rehabilitację i musiałam się przygotowywać i takie tam rzeczy. Ale w końcu po tak długim czasie jest rozdział! Podoba się? Bardzo, ale to bardzo proszę Was o KOMENTARZE! Dla mnie jest to naprawdę ważne.
Nie wiem kiedy kolejny. Postaram się jak najszybciej.
Kocham! :** ♥
Forever Yours ♥

PS. Przepraszam za wszelkie błędy, ale przed chwilą skończyłam ten rozdział i nie mam siły już tego sprawdzać ;)
Nad wyglądem bloga pobawię się może w weekend :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 72 ♥

Obudziłam się tego dnia bardzo wcześnie. Nie mogłam spać tej nocy. To pewnie ze stresu. Całą noc myślałam nad tym, co rodzice Niall'a o mnie pomyślą. Miałam nadzieję, że zrobię dobre wrażenie. Postanowiłam być dla wszystkich miła, pomocna, przyjazna. Nie chciałam, żeby mnie nie lubili. Kocham Niall'a i chcę, żeby jego rodzina mnie zaakceptowała. Będę sobą, po prostu. Nie będę udawać kogoś innego. Jestem jaka jestem, mam dużo wad, ale tego już nie zmienię. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Musiałam zażyć kąpieli, żeby się rozbudzić i rozluźnić. Skoro moi rodzice od razu polubili mojego chłopaka, to jego powinni polubić mnie, tak? W życiu nie miałam takiego stresu. Przed żadnym egzaminem nie bałam się tak bardzo, jak teraz. Musiałam odgonić od siebie złe myśli. Po odświeżeniu mojego ciała zeszłam na dół. Zrobiłam sobie małe śniadanie, które jak zawsze polegało na zalaniu płatków mlekiem. Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor na pierwszy lepszy program. Leciały akurat jakieś plotki o gwiazdach.
-Niall Horan widziany był wczoraj ze swoją dziewczyną, Yolandą, na spacerze. Czyżby kryzys w ich związku już przeminął? Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu na urodzinach dziewczyny Horana, doszło między nimi do poważnej kłótni. Jak mówili świadkowie wyglądało to na koniec. Wtedy polała się fala hejtów na Yolandę. Na razie, ani Niall, ani Yolanda nie skomentowali zachowania fanek. Mamy nadzieję, że nie przeszkodzi to w ich związku i będą ze sobą szczęśliwi. - powiedziała reporterka w telewizji. Więc wszyscy wiedzą? Wow, informacje szybko się rozchodzą. W sumie to nawet nie wiedziałam, że fanki One Direction aż tak mnie znienawidziły. Aż boję się pomyśleć, co dzieje się na moim Twitterze. Może później zerknę, co do mnie pisały. Wyłączyłam telewizor i udałam się na górę, by założyć na siebie jakieś normalne ciuchy. Postawiłam na miętowe rurki, białą, luźną koszulkę i białe trampki. Założyłam jakieś dodatki i nałożyłam na siebie lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Położyłam się na łóżku i zadzwoniłam do mojego chłopaka w celu ustalenia szczegółów naszego lotu.
-Halo? - odebrał telefon. Miał słodki, zaspany głos.
-Cześć, Kochanie. Śpisz?
-Nie. Oglądam swoje powieki od wewnątrz. Która w ogóle godzina?
-Dochodzi 9.
-Już?! O kurde, muszę wstawać.
-No właśnie. A tak w ogóle, to o której u mnie będziesz? - spytałam i usłyszałam w telefonie jakieś zamieszanie. Chyba Horan w końcu wstał.
-Yyy... będę po ciebie o 15 to jeszcze zajedziemy do mnie, żeby pożegnać się z chłopakami i dziewczynami.
-No ok. To będę czekać. Papa.
-No pa. Kocham Cię.
-Ja ciebie też. - rozłączyłam się. Czyli mam jeszcze tyle czasu. Co ja będę robić. Postanowiłam sprawdzić, czy na pewno mam wszystko spakowane. Po raz kolejny wyciągnęłam wszystkie rzeczy z walizek i przejrzałam wszystko dokładnie. Miałam spakowane sporo ciuchów na każdą okazję. Mam nadzieję, że wszystko mi starczy. Nawet nie wiem na ile lecimy! Ogółem nic nie wiem o tym naszym wyjeździe. Niall powinien mnie poinformować o takich szczegółach. A my zamiast o tym porozmawiać to graliśmy wczoraj w Fifę. No, ale nic na to nie poradzę.
Czas minął mi bardzo szybko. Ściągnęłam walizkę i bagaż podręczny na dół. Porozmawiałam sobie z rodzicami i Tomkiem. Mój brat jest tak rozgarnięty, że dopiero teraz dowiedział się, że lecę do Irlandii. Pewnie chciałby lecieć razem z nami. W trakcie naszych rozmów zadzwonił dzwonek do drzwi. Za nimi stał Niall. Był ubrany w zwykłe jeansy i T-shirt, ale jak dla mnie i tak wyglądał seksownie. Weszliśmy do środka. Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami, którzy po raz kolejny nakazali nam, żebyśmy byli grzeczni. To było takie żenujące. Horan wziął moje walizki i zaniósł je do samochodu. Jeszcze raz przytuliłam moich rodziców. Tomek wydawał się zadowolony z mojego wyjazdu. Będzie miał cały dom dla siebie. Wyczuwam jakąś imprezę. W końcu opuściliśmy mój dom i udaliśmy się do willi chłopaków. Byli tam wszyscy. Louis, Harry, Liam, Zayn, Rose, Eleanor, Danielle i Perrie. Rose od razu rzuciła mi się w ramiona.
-Czemu nic nie mówiłaś, że wyjeżdżasz? - spytała z małą nutką irytacji w głosie.
-Bo to wyszło dopiero wczoraj i całkiem wyleciało mi z głowy. Z resztą widzę, że zostałaś poinformowana. - zaśmiałam się.
-No tak. Harry mi powiedział. Tak w ogóle to mam ci tyle do powiedzenia, tyle się zmieniło. - powiedziała z uśmiechem. OMG! Rose jest z Harry'm. Byłam taka szczęśliwa.
-O kurde! Wracam jak najszybciej i opowiadasz mi wszystko po kolei. Tak się cieszę. - przytuliłam ja po raz kolejny.
-Ej, bo będę zazdrosny. - zaśmiał się Harry i przejął Rose w swoje ramiona. Potem przytuliłam każdego po kolei. Kochałam tych ludzi. Byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Po pożegnaniu ruszyliśmy z Niallem i Paulem na lotnisko. Było na nim sporo fanek. Krzyczały, piszczały. Były naprawdę szalone, ale wiem jak bardzo kochają One Direction. Ciekawe skąd wiedziały, że lecimy dziś z Niall'em. Szybko przedarliśmy się przez tłum i ruszyliśmy do odprawy. Oddaliśmy swoje walizki i wsiedliśmy do samolotu. Zapięłam pasy, oparłam głowę o ramię blondyna i złączyłam nasze dłonie. Ścisnęłam ją mocniej, gdy samolot zaczął wznosić się nad pasem startowym.
-Boisz się lotów? - spytał zmartwiony Niall.
-Nie. Nie lubię startować i lądować.
-Nie bój się. Przy mnie zawsze jesteś bezpieczna. - powiedział, przytulając mnie do siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam. :* Jak mijają Wam wakacje? Co ciekawego porabiacie w te upalne dni? :D
Ja aktualnie pracuję :P Cały dzień spędzam w pracy, a właśnie teraz leże na podłodze w salonie i nie mam siły wstać, żeby wziąć pilot. xD To już jest zły znak. Ta praca mnie wykończy :\ ale za to mam boską opaleniznę *.* Może kiedyś pochwalę się Wam jej zdjęciem :P
Do następnego :* Miłego dnia :*
Forever Yours ♥

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 71 ♥

- Co? Ale jak to? O czym ty mówisz? - zasypałam go mnóstwem pytań.
-Po prostu. Miałem lecieć do Irlandii, żeby wszystko przemyśleć. Ale, że wszystko już wyjaśnione, to może poleciałabyś tam ze mną? - objął mnie ręką w talii i czekał na moją odpowiedź. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Yy... A kiedy ewentualnie mielibyśmy lecieć?
-Jutro wieczorem.
-Już jutro?! To strasznie szybko.
-Wiem, ale jesteś już spakowana i teraz wystarczy tylko twoja decyzja. No i zgoda twoich rodziców.
-Córcia, jesteś już dorosła i możesz sama podejmować decyzję. Ale jeśli chodzi o mnie, masz moje pozwolenie. Tylko nie wiem, co na to tata. - powiedziała moja mama. No tego się nie spodziewałam. Zawsze miałam tyle ograniczeń, a teraz mogę jechać z chłopakiem do innego kraju? Jestem w szoku.
-Jeśli chcesz, to możesz jechać. Tylko macie być grzeczni. - zaśmiał się tata, a moja mama trąciła go łokciem.
-No to skoro nie ma żadnych sprzeciwów to mogę lecieć z Tobą do Irlandii. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Niall od razu wziął mnie w swoje ramiona i zaczął obkręcać mnie wokół własnej osi. Był naprawdę szczęśliwy. Nie wiedziałam, że sprawię mu tyle radości.
-Niall, postaw mnie w końcu na ziemię. - zaśmiałam się. Chłopak mnie odstawił i poszliśmy do mojego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi, by mieć trochę prywatności. Położyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w ciało blondyna. Tak bardzo za nim tęskniłam. Brakowało mi jego dotyku, jego spojrzenia, jego głosu. Całego jego. Nie wiem, jak mogłam być tak głupia, że prawie go straciłam. I to wszystko moja wina. Byłam taką idiotką. Teraz nie dopuszczę, żeby tamte sytuacje się powtórzyły.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że lecisz jutro ze mną. - powiedział z uśmiechem na twarzy Horan. Kocham ten uśmiech i nigdy nie przestanę tego powtarzać. To tylko dzięki temu uśmiechowi stado motyli w moim brzuchu pobudza się do życia.
-Ja też się cieszę.
-I w końcu poznasz moją rodzinę. - o nie!
-Co?!
-No tak. Nie cieszysz się?
-W sumie to nie wiem. A jeśli palnę jakąś głupotę? A jak mnie nie polubią?!
-Ej, Skarbie, spokojnie. Na pewno Cię polubią. Jesteś piękną, mądrą, miłą dziewczyną. Jestem pewien, że od razu Cię pokochają. Jesteś świetna. - uśmiechnął się do mnie i pocałował. Był taki słodki, jak mówił o mnie te wszystkie dobre rzeczy. Ale ciągle miałam obawy.
-Dziękuję, że tak mówisz, ale to nie zmienia faktu, że jestem przerażona.
-Yola, błagam cię. Nie panikuj. Pokochają Cię od razu, tak jak ja.
-Kocham Cię. - odpowiedziałam tylko i dałam mu soczystego buziaka.
-Uwielbiam, jak to mówisz. - zaśmiał się mój blondyn.
-Ok, to co robimy? Film? Laptop? Internet? playstation? - spytałam.
-Playstation?
-No dobra, idę po nie do Tomka. Tylko w co gramy? Fifa? Wyścigi? Przygodówki?
-Fifa. - powiedział zadowolony.
-Ok. Ale nie zdziw się, Kochany, jak przegrasz. - powiedziałam i pokazałam mu język.
-Spokojnie Kotek. Nie masz szans, ale nie martw się dam Ci fory.
-Niall. Przez całe dzieciństwo wychowałam się wśród ośmiu kuzynów. Uwierz mi Fifę, strzelanki  i inne męskie gry mam w jednym paluszku.
-Akurat. - przewrócił oczami.
-Nie wierzysz? Spytaj Tomka. - po raz kolejny pokazałam mu język. Przyniosłam z pokoju mojego brata potrzebny sprzęt i od razu podłączyłam go do telewizora. Podałam Niall'owi joystick, biorąc też jeden dla siebie. Horan usiadł na łóżku, opierając się o ścianę, natomiast ja znalazłam sobie miejsce pomiędzy jego nogami i oparłam się o jego tors. Lubiłam tak siedzieć. W ogóle lubiłam wszystko, co związane było z blondynem. Włączyliśmy grę, wybraliśmy drużyny i zaczęliśmy zaciętą walkę. Na początku wygrywał Niall, jednak później ja spisywałam się lepiej i ostatecznym wynikiem było 3:2 dla mojej drużyny.
-I co? Mówiłam, że nie masz szans. - zaśmiałam się.
-To nie fair, bo dałem ci fory. Teraz gramy poważnie. - odpowiedział i znowu zaczęliśmy rozgrywki. Kolejny mecz zakończył się wynikiem 4:2 dla mnie. Horan w końcu się poddał i przyznał mi rację, że jestem lepsza. Jego mina przy wypowiadaniu tych słów była bezcenna. Na pocieszenie dostał ode mnie kolejnego buziaka. Niestety chłopak musiał już wracać. Pożegnałam się z nim i odprowadziłam przed dom, gdzie w samochodzie czekał na niego Liam. Wróciłam do siebie, wzięłam prysznic i poszłam spać z myślą, że już jutro poznam rodzinę mojego ukochanego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobry wieczór, Kochani! :* Dzisiaj rozdział na noc. Podobają się Wam moje wypociny? :)
Tak w ogóle, to w temacie zakończenia bloga. Postaram się z całych sił dociągnąć do 100, ale nic nie obiecuję. Ale jest nadzieja, że coś mi odbije i zacznę pisać coś nowego. Co o tym myślicie? :) Tym razem mam pomysł na całkiem inną historię. :P
Dobranoc! :* Słodkich snów. :*
Forever Yours ♥

PS. Mam zaciesz, bo bilety na This Is Us już mam! :D ♥

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 70 ♥

Obudziły mnie czyjeś głosy. Przekręciłam się na drugi bok i powoli otworzyłam oczy. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam nie swój pokój. I wtedy dotarło do mnie, co stało się wczorajszego wieczora. Z powrotem zamknęłam oczy, by przypomnieć sobie tamte wydarzenia. Mój pierwszy raz, a później wspólny prysznic. Lepiej tego wieczora nie mogłam spędzić. Uśmiech sam wdzierał mi się na twarz. A najlepsze jest to, że pogodziłam się z Niall'em. Brakowało mi go strasznie. Gdy się pokłóciliśmy, czułam, że brakuje mi jakiejś części mnie. Mojego serca. To Niall sprawiał, że moje życie miało jakiś sens. To on był moim całym życiem. Zrobiłabym wszystko, żeby był już zawsze ze mną. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają. Zerknęłam w tamtą stronę. Niall szedł w moją stronę z jakąś tacą. Podniosłam się i zorientowałam się, że jestem lekko obolała. Uśmiechnęłam się do blondyna.
-Witaj, Kotku.
-Hej. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka.
-Harry zrobił śniadanie. Pomyślałem, że jesteś głodna. - powiedział i podał mi talerz z naleśnikami.
-Dziękuję. - odpowiedziałam i po raz kolejny go pocałowałam, tym razem trochę dłużej i bardziej namiętnie. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam zajadać się śniadaniem. Było pyszne!
-Wiesz, że ja też jeszcze nic nie jadłem. - Niall zrobił minę szczeniaczka. Przewróciłam oczami i zaczęłam karmić także jego. Mieliśmy przy tym wiele zabawy. Po skończeniu posiłku odstawiłam talerz na szafkę przy łóżku.
-Takie noce i poranki mogę mieć do końca życia. - powiedział Niall, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Horan zaczął bawić się moimi włosami. - Ale wciąż jestem głodny.
-Przecież zjadłeś więcej ode mnie. - zaśmiałam się.
-Nie o taki głód mi chodzi. - powiedział uwodzicielsko i zaczął mnie całować. Jego dłoń powędrowała pod jego koszulkę, którą miałam na sobie. Zatrzymałam jego dłoń swoją.
-O nie, kochanie. Na razie musimy się przebrać i odwieźć mnie do domu. - złożyłam ostatniego buziaka na jego ustach i niechętnie wstałam z łóżka. Wzięłam swoje wczorajsze rzeczy i poszłam do łazienki się przebrać i odświeżyć. Po chwili wszedł Niall. Był już ubrany. Oparł się o drzwi. Przyglądał mi się, gdy czesałam włosy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, na co on odpowiedział mi tym samym. Uwielbiałam, gdy to robił. Jego uśmiech zawsze sprawiał, że czułam się lepiej, a w moim brzuchu buszowało stado motyli. Odłożyłam szczotkę na szafkę i wyszłam z łazienki, omijając Horana i dając mu przy okazji buziaka. Zeszliśmy na dół idąc do salonu, gdzie byli chłopaki.
-Hej. - powiedziałam uśmiechając się. Każdy przywitał się ze mną.
-Widzę, że już się pogodziliście. - uśmiechnął się Liam.
-Dziwisz się? Po całej nocy, można się domyślić jakim sposobem. - zaśmiał się Harry, a Zayn walnął go poduszką. Dziękowałam mu za to w myślach.
-To my uciekamy. Jedziemy do Yoli. Na razie. - pożegnał się z przyjaciółmi Niall, a ja tylko im pomachałam. Wyszliśmy z domu. Niall zaczął kierować się z stronę garażu.
-Niall, możemy się przejść? Chciałabym iść z Tobą na spacer. - uśmiechnęłam się do niego. Chłopak podszedł do mnie i złączył nasze dłonie w uścisk. Przysunęłam się bliżej niego i ruszyliśmy spacerem w stronę mojego domu.
-Niall, bo wczoraj nie zdążyliśmy sobie wszystkiego wyjaśnić... - zaczęłam, bo ta sprawa krążyła mi po głowie od rana.
-Nie ma do czego wracać. Było, minęło. Cieszmy się chwilą. - odpowiedział tylko. Zatrzymałam się i stanęłam naprzeciwko niego.
-Ja wiem, ale chcę, żebyś wiedział, że cię kocham i zawsze będę i nic tego nie zmieni. - złożyłam pocałunek na ustach blondyna. Chciałam, żeby to wiedział. Już nigdy nie zepsuje naszego związku. Chcę, żebyśmy już zawsze byli razem.
-Też Cię kocham. - powiedział uśmiechnięty. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już wszystko jest jak dawniej. - dokończył i powróciliśmy do naszego marszu. Po kilku minutach doszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do środka, gdzie w salonie siedzieli moi rodzice. Przywitali się z Niall'em, jednak po chwili ich miny spoważniały.
-Coś się stało? - spytałam w końcu.
- Mamy złą wiadomość. Wiem, jak bardzo chciałaś pojechać do Polski, ale niestety wszystkie samoloty, lecące do naszego kraju, zostały odwołane przez jakieś awarie. Przykro nam. - ta wiadomość bardzo mnie dotknęła. Tak bardzo chciałam wrócić do rodzinnego domu. Kochałam tam być. Od razu mój dobry humor wyparował.
- Nie martw się. Jak tylko awarie znikną, pojedziemy do domu. - dokończył mój tata.
- Dobrze przecież to nie wasza wina. Pójdę  się rozpakować.
- Zaraz, zaraz. Może nie będziesz musiała. - zaczął Niall. Był strasznie zadowolony.
- Jak to? O czym Ty mówisz?
- Masz może ochotę polecieć do Irlandii?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! :* Jak u Was? :)
Mam dla Was złą nowinę. I tym razem jest to moja ostateczna decyzja. Mam zamiar NIEDŁUGO zakończyć tego bloga. Zadecydował o tym brak pomysłów, brak czytelników i przede wszystkim brak czasu. Nie wiem, kiedy to się dokładnie stanie. Mam zamiar napisać jeszcze dla Was kilkanaście rozdziałów, ale myślę, że do 100 nie dociągnę. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale niestety...
Na razie piszę dla Was nowy wątek i mam nadzieję, że nie będzie on aż taki zły. Kolejny rozdział zapewne pojawi się w weekend.
Buziaki :* słodkich snów :*
Forever Yours ♥

PS. Życzcie mi powodzenia w nowej pracy. :P Zaczynam od jutra :D

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 69 ♥

Namiętność i pożądanie rosły w nas z sekundy na sekundę. Niall zaczął wodzić dłonią pod moją bluzką, co sprawiało mi wielką przyjemność. Po chwili już jej nie miałam. Nie chciałam zostać dłużna chłopakowi i też pozbyłam się jego T-shirtu. Horan składał na moim ciele pocałunki, zaczynając od ust, kończąc na linii bioder. Całował każdy milimetr mojej skóry, jakby chciał zaznaczyć swoje terytorium. Gdy ustami dotarł do spodni, szybko rozpiął guzik i pozbył się ich. Zostałam w samej bieliźnie. Horan zaczął całować nowo odkryte miejsca. Dotyk jego ust sprawiał mi tyle przyjemności. Po chwili znowu całował moje usta. Podniósł mnie lekko, by zdjąć mój stanik. Po małym problemie z rozpięciem, znowu leżałam pod jego ciałem. Całując moje piersi, wodził palcem po moimi ciele, zjeżdżając w dół i w dół, aż do moich majtek, ktore nie sprawiły mu tyle trudności, co stanik. I tak leżałam przed nim cała naga, cała dla niego. Niall zdjął także swoje spodnie i bokserki. Był piękny. Wyrzeźbione ciało bez przykrycia było jeszcze wspanialsze. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Położył się nade mną, pomiędzy moimi nogami. Czułam go przy moim wejściu.
-Zaufaj mi. - powiedział i powoli zaczął się we mnie zanurzać. Jęknęłam. Nie wiem, czy z przyjemności, czy z dziwnego uczucia towarzyszącemu tej chwili. Czułam się inaczej. Zamknęłam oczy i zaczęłam jeździć swoimi dłońmi po idealnych plecach Niall'a. Blondyn zaczął się poruszać. Zaczęłam przyzwyczajać się do tego dziwnego uczucia towarzyszącemu jego ruchom. Czułam rosnące ciepło w moim podbrzuszu. Słyszałam ciężki oddech Niall'a przy moim uchu. Przyjemność wynikająca z naszego stosunku rosła z każdym ruchem Horana, aż w końcu eksplodowaliśmy. Miałam wrażenie, że rozpadam się na małe kawałeczki. Było mi tak dobrze. Niall położył się obok mnie i objął swoim ramieniem. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha i pocałował w głowę.
-Też Cię kocham, Niall. I nic tego nie zmieni. - odpowiedziałam mu. Leżeliśmy w ciszy dłuższą chwilę. Niall przykrył nas kocem. Nie przeszkadzało nam to, że byliśmy nadzy. Była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Cała nasza złość opadła, cały gniew wyparował. Jednak musieliśmy wrócić do rzeczywistości.
-Niall... - powiedziałam po chwili.
-Hmm...?
-Muszę wracać do domu. - rzekłam i wtuliłam się mocniej w jego ciało.
-Proszę, zostań. Muszę się tobą nacieszyć.
-Rodzice mi nie pozwolą.
-Powiedz, że nocujesz u Rose. - jego pomysł był dobry. Napisałam do mamy, że zostaję u przyjaciółki na noc i wrócę nazajutrz po południu. Zgodziła się i życzyła nam miłej nocy. Postanowiłam zadwonić też do Rose w razie telefonów moich rodziców.
-Halo? - odebrała dziewczyna.
-Cześć, Rose. Mam do ciebie ogromną prośbę.
-No słucham, jaką?
-Gdyby dzwonili moi rodzice, nocuje dzisiaj u ciebie, dobrze?
-Ok. Ale czemu? O co chodzi? Gdzie ty jesteś?
-U Niall'a.
-Oo... Rozumiem... Seks na zgodę? - spytała roześmiana. Czasami jej szczerość bywała zadziwiająca.
-Rose...
-Nie zaprzeczysz?
-Nie... - powiedziałam cicho.
-Ha, wiedziałam! I jak było? - była taka podekscytowana.
-Nie sądzę, że to rozmowa na telefon.
-Ok, ok. Już wam nie przeszkadzam. Słodkich snów, ale pewnie i tak nie będziecie spać.
-Pa! - rozłączyłam się. Ta dziewczyna nie ma zahamowań. Odłożyłam telefon na półkę i znowu przytuliłam Niall'a. Boże, jak mi go brakowało.
-I co? Załatwione? - spytał.
-Tak.
-Chcesz wziąć prysznic?
-Z chęcią. - powiedziałam i wstaliśmy z łóżka. Owinęłam się kocem i powędrowałam do łazienki. Jak dobrze, że każdy z chłopaków miał oddzielną. Nie pokazałabym się teraz reszcie zespołu. Blondyn przyniósł mi jego czystą koszulkę i bokserki. Zamknął drzwi i wyszedł. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda odświeżała moje ciało, a moje myśli powędrowały do zdarzenia, ktore miało miejsce kilka chwil temu. Pierwszy raz. Pierwszy raz z mężczyzną, którego kocham z całego serca i nigdy nie przestanę. Było wspaniale. Nie wyobrażałam sobie tak tego. Było o wiele lepiej. To co czułam jest nie do opisania. Wyszło to w okolicznościach takich jakie były, ale może to to sprawiło, że było nieziemsko? Nasza tęsknota za sobą? Chęć bliskości po tak długim czasie rozłąki? Nie wiem, może. Ale jestem pewna, że tego wieczoru nie zapomnę do końca życia. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Byłam pewna, że to Niall. Już po chwili mogłam poczuć jego dotyk. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Jeszcze Ci mało?
-Ty nigdy mi się nie znudzisz. A z resztą myślałem, że potrzebna ci pomoc.- powiedział i zaczął muskać moją szyję. Odchyliłam głowę, ułatwiając mu tym dostęp. Wspólny prysznic? Tego się nie spodziewałam. Ten chłopak jest nie wyżyty. Objął mnie od tyłu i wodził dłońmi po moim ciele. Zaczął od szyi, piersi, brzucha, aż zaczął dotykać mnie tam. Sprawiał mi taką przyjemność. Postanowiłam się mu odwdzięczyć i wzięłam do ręki jego "przyjaciela". Jęknął gardłowo. Po chwili złączył nasze usta w namiętny pocałunek i po raz kolejny wszedł we mnie, powodując, że eksplodowaliśmy jeszcze raz tego wieczora.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :* Co u Was? :)
Jak wrażenia po rozdziale? :D Mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni. Nawet nie wiecie, jak trudno było mi napisać ten rozdział. Myślę, że docenicie moje wysiłki. :) Liczę, na dużo komentarzy ;)
Zmykam teraz na grilla do koleżanki :D
Udanego wieczoru! :*
Forever Yours ♥

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 68 ♥

~Perspektywa Yoli~
Byłam na Niego taka wściekła. Krzyczeliśmy na siebie, kłóciliśmy się. A w jednym momencie wszystko zniknęło, wszystko odeszło. A to dzięki jednemu dotykowi. Dotykowi jego ust. Pocałował mnie tak nagle, z takim pożądaniem, z taką namiętnością, z jaką nigdy wcześniej mnie nie całował. Nie wahałam się i od razu odwzajemniłam pocałunek. Pragnęłam tego od tak długiego czasu. Nasze języki grały ze sobą, wykonując dziki taniec. Jego dłonie zaczęły wędrować na moją dolną część pleców. Przesunął mnie i oparł o jedną ze ścian. Przycisnął mnie swoimi biodrami tak, że mogłam poczuć wybrzuszenie w jego spodniach. Niall złapał mnie za pośladki i podniósł mnie do góry. Mogłam go teraz łatwo opleść nogami, które powoli i tak odmawiały posłuszeństwa. Horan przerwał pocałunek. Z jednej strony mnie to cieszyło, bo już brakowało mi tchu, ale z drugiej nie chciałam przerywać tej pięknej chwili. Chłopak przeniósł mnie na łóżko. Miał nade mną pełną kontrolę. Poddałam się mu. Jednak wróciło mi zdrowe myślenie.
-Niall... - powiedziałam, a ten zaczął delikatnie całować moją szyję.
-Mhmm... - wymruczał tylko.
-Ja tego nigdy nie robiłam... - powiedziałam cicho, bo było mi strasznie głupio.
-Nic nie szkodzi. - powiedział jakby w ogóle się tym nie przejął.
-Niall, boję się. - powiedziałam w końcu, a on przestał składać na mnie pocałunki. Podniósł się, oparł na łokciach i spojrzał mi prosto w oczy.
-Ufasz mi? - kiwnęłam głową. - Nie bój się. Nic ci się przy mnie nie stanie. Ze mną zawsze jesteś bezpieczna. - powiedział i znowu zaczął mnie całować. Teraz już wszystkie obawy zniknęły. Miałam Niall'a. Tylko to się liczyło. Nie martwiłam się, co było i co będzie. Ważna była tylko ta chwila.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko! :* Dzisiaj takie krótkie byle co. Możemy to uznać za małą zapowiedź tego, co będzie jutro. :P Bo jakby nie patrzeć, akcja się rozwija. :D
Jak u Was? Co słychać? :) U mnie spoko. Niedługo ruszam do okulisty, a później spotkanie z przyjaciółmi. :D A i w między czasie z wakacji wraca mój powalony brat.  ♥ Ciekawe, czy się stęsknił? Haha, dobry żart. xd
Do jutra, Kochani! :* Miłego dnia! :*
Forever Yours ♥

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 67 ♥

-Niall, możemy porozmawiać? - spytała po chwili milczenia. Nie odpowiedziałem. - Niall, wiem, że mnie nienawidzisz, wiem, że przeze mnie cierpisz, wiem, że zachowałam się jak szmata. - to wszystko, co mówiła bolało mnie bardziej niż wszystko. Nienawidziłem, jak mówiła takie rzeczy o sobie. Może i popełniła błąd, ale nie chcę, żeby tak o sobie myślała. Chciałem, żeby przestała, ale nie potrafiłem się odezwać. Spuściłem głowę, nie wypowiadając żadnych słów. - Przepraszam. Przepraszam za wszystko, za to, że cię skrzywdziłam, za to, że przeze mnie cierpisz, za to, że broniłam Adama. - słyszałem, że głos się jej powoli łamie. - Przepraszam za to, że nie doceniałam twojej miłości do mnie, za to, że nie kochałam cię bardziej niż ty mnie, za to, że musisz mnie kochać. Przepraszam. - powiedziała i pociągnęła nosem. Wiedziałem, że płacze. Nienawidziłem tego. - Kocham cię i chcę tylko twojego szczęścia. Powiedz słowo, a już nigdy nie będziesz musiał cierpieć. Już nigdy mnie nie zobaczysz. - dokończyła.  Nie miałem pojęcia, co mam jej teraz powiedzieć. Nie chcę, żeby odchodziła. Kocham ją. Kocham nad życie. Po mojej głowie krążyło milion myśli. Co zrobić? - Nic nie mówisz. - zaczęła po dłuższej chwili ciszy. - Rozumiem, że mam dać ci już na zawsze spokój, tak? Tego chcesz? - spytała.
-Dlaczego? Dlaczego znowu go broniłaś? Co on ma, czego ja nie mam? - spytałem w końcu, odwracając się w jej stronę. Te pytania chodziły mi po głowie od jej urodzin. Spojrzałem jej głęboko w oczy, wyczekując na odpowiedź.
-Nie wiem. Impreza, alkohol... To wszystko skumulowało się we mnie. Nie wiem, czemu tak postąpiłam. Ale tego żałuję. On nie jest w żadnym stopniu lepszy od ciebie. To ciebie kocham i będę kochać, tylko tobie mogę oddać moje serce, tylko dla ciebie ono bije. - powiedziała, a głos znowu się jej załamał.
-Czy ty wiesz jak się wtedy czułem?! Byłem upokorzony na oczach wszystkich. Starałem się jak mogłem, a ty co?! Broniłaś swojego "przyjaciela", kiedy on dobierał się do ciebie. Chciałem, byś przy mnie czuła się bezpieczna. Chciałem, byś czuła jak bardzo cię kocham... - nie wytrzymałem i eksplodowałem. Musiałem to w końcu z siebie wyrzucić. Nie mogłem dłużej tego w sobie trzymać. Musiałem jej powiedzieć jak się czuje.
-Wiem, to wszystko moja wina, ale ty też nie jesteś idealny. Byłeś zazdrosny o Adama nawet jak obok mnie szedł!
-To źle?! To źle, że chcę cię mieć tylko dla ciebie?! Że nie chcę, żeby ktoś nam przeszkodził w naszym szczęściu?!
-Odrobina swobody jeszcze nikomu nie zaszkodziła! Z resztą ja kolegów nie mogę mieć, ale ty to koleżanki już tak?!
-Jakie koleżanki?! O czym ty do cholery mówisz?!
-Zapomniałeś o tym, co robiłeś jeszcze godzinę temu?!
-Co takiego?!
-Siedziałeś sobie w objęciach jakiejś dziewczyny!
-Jakiej dziewczyny?! To była moja kuzynka!
-Szkoda, że nigdy mi o niej nie mówiłeś! - jak ona mogła robić mi teraz awantury? Jeszcze o moją kuzynkę? Miałem tego dość. Podczas naszej wymiany zdań, znacznie się do siebie zbliżyliśmy. Nasze ciała dzieliło już tylko kilka centymetrów. Nie chciało mi się już słuchać naszej idiotycznej kłótni. Jedyne o czym myślałem, to jej piękne usta, których smaku nie czułem od tylu dni. Marzyłem o tym, by znowu je zasmakować. Yola ciągle o czymś mówiła. Nie wiedziałem o czym. Nie miałem zamiaru dłużej tego słuchać i złączyłem nasze spragnione siebie wargi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello, everybody! :* Jak tam? :) Przepraszam, że wczoraj nic nie było, ale nie miałam czasu. Najpierw sprzątanie domu, potem pojechałam do cioci, później zamawiałam z kuzynką salę, a na koniec spotkałam się z przyjaciółką i siedziałyśmy tak do północy, a że po godzinie 22 mój mózg odmawia posłuszeństwa nic nie dodałam xd
Miałam dzisiaj piękny sen z chłopakiem, którego poznałam w górach :D Odkąd się obudziłam morda nie przestaje mi się śmiać ♥ Hahaha, Boże jak on na mnie działa xd
Podoba Wam się rozdział? :) Pisałam go jak miałam niezłego doła i byłam zdenerwowana, i moje emocje chyba dobrze wpłynęły na to coś powyżej :P
Jutro rozdział dodam też pewnie rano :)
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 66 ♥

Nie zrobiłem nic innego tylko ją przytuliłem. Cały czas szlochała. Wprowadziłem ją do domu i posadziłem na kanapie w salonie. Przykryłem ją kocem i poszedłem do kuchni zrobić jej herbaty. Wiedziałem, że jest jej zimno. Wróciłem do niej po chwili z kubkiem ciepłej cieczy w ręku. Położyłem go na stoliku i objąłem ją ramieniem. Nie odzywałem się przez jakiś czas. Domyślałem się, że teraz potrzebuje tylko czyjegoś wsparcia. Yola wtuliła się w moje ciało. Czułem, że próbuje się uspokoić.
-Louis, przepraszam, że zawracam Ci głowę. - powiedziała po kilku minutach.
-Yola, nie przepraszaj. Od tego są przyjaciele. Tylko możesz mi wytłumaczyć co się stało?
-Straciłam Nialla i to chyba na zawsze.
-Jak to? Czemu? - potrzebowałem jakiś wyjaśnień, bo nie rozumiałem z jej słów nic a nic.
-Szłam tutaj, żeby go przeprosić i spróbować wszystko naprawić. Najpierw chciałam iść do naszego miejsca, żeby pozbierać w głowie myśli i słowa, które chciałam mu powiedzieć. Szłam przez park, aż zobaczyłam go z jakąś dziewczyną. Przytulała go, rozumiesz? A on wcale się nie bronił. Zapomniał o mnie i poszedł do innej. - powiedziała i znowu zaczęła płakać.
-Cii... Uspokój się. Może to tylko jakaś bliska znajoma.
-Nie wydaje mi się. Wiesz jak się poczułam jak ich zobaczyłam? Jak szmata, zwykła szmata.
-To już wiesz jak czuje się Niall.
-Co? - spytała zdziwiona.
-No tak. To był pierwszy raz jak widziałaś go z inną dziewczyną. I zobacz jak się poczułaś. Źle, co nie? To teraz pomyśl jak on się czuł, gdy widział cię z Adamem i po raz kolejny broniłaś jego zamiast blondyna. Musiało go zaboleć, prawda? Nie chcę cię urazić ani nic z tych rzeczy, ale jestem po stronie Niall'a. Zraniłaś go i on cierpi. Potrzebuje czyjegoś wsparcia tak jak ty. I nie sądzę, że poszedł do pierwszej lepszej panienki. Myślę, że poszedł do kogoś bliskiego.- stwierdziłem, że ktoś musi ją w końcu uświadomić. Czułem się trochę źle, że to byłem ja, ale nie wiedziałem co innego mogę jej powiedzieć. Yola przez chwilę milczała.
-Dziękuję. - wyszeptała. - Ale powiedz mi co mam zrobić?
-Porozmawiać z nim.
-Tyle, że ja się tego cholernie boję. Nie wiem, co mam mu powiedzieć.
-Powiedz mu to, co czujesz. Będzie najlepiej i najłatwiej. - powiedziałem i drzwi do domu się otworzyły.
~Perspektywa Niall'a~
-Wróciłem. - powiedziałem ponuro. Nie miałem humoru po tym jak zobaczyłem Yolę w takim stanie. Myślałem, że dobrze bawi się z Adamem, a tu całkiem co innego. Moją uwagę przykuły czyjeś buty, - Ktoś przyszedł? - spytałem wchodząc do salonu. To co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Na kanapie siedział Louis, a obok niego Yola. Stanąłem jak wryty w ziemię. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Zostawić ich samych, czy może zostać z nimi. Patrzyłem na Yolę, a ona na mnie. Znowu płakała. Nienawidzę, gdy ona płacze. Nie chciałem na to patrzeć. W końcu postanowiłem pójść do swojego pokoju. Bez żadnego słowa udałem się na górę.
-Niall! - usłyszałem głos Yoli za swoimi plecami. Nie zatrzymałem się, tylko szedłem dalej. W końcu doszedłem do pokoju. Zamknąłem drzwi i stanąłem obok okna. Gapiłem się w ulice Londynu. Co ona tu robi? Czemu mam pretensje, że przyszła? Przecież tak bardzo chcę znów z nią być. Boję się tego? Boję się, że znowu mnie skrzywdzi? Zachowuję się jak baba... Przerwałem moje przemyślenia, kiedy usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju i zamyka drzwi. Wiedziałem, że to ona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie moje Skarby! :* Wracam do Was po dłuuugiej przerwie. Cieszycie się? :) Chciałam dodać coś wczoraj, ale wróciłam z gór dopiero wieczorem i nie miałam siły na pisanie czegokolwiek. 
Może Wam opowiem, co ciekawego się działo? ;) Nie wiem, czy Was to interesuje, ale mam ochotę Wam trochę powiedzieć :P
KOCHAM BIESZCZADY!!! ♥ Za rok tam wracam. ;P Zwiedziłam wiele fajnych miejsc, weszłam na wiele fajnych szczytów, poznałam fajnych ludzi. O taak... :D trzech chłopaków, których zapamiętam do końca życia, a zwłaszcza jednego, który był po prostu... Mrr... xd ♥ A najfajniejsze jest to, że jest w moim wieku i mieszka niedaleko :) 
Wczoraj miałam takiego doła, że masakra. Jak stamtąd wyjeżdżałam, ryczałam ile było można. Nienawidzę wyjeżdżać z miejsca, które kocham i do którego mogę wracać zawsze i wszędzie. Ale może mój nastrój się poprawi :)
Napisane mam już trochę kolejnych rozdziałów. I od razu mówię: będę dodawać codziennie, a na rozdział 69 przygotujcie popcorn. :P Tak, tak zdecydowałam się na +18. xd Mam nadzieję, że mordki się Wam teraz cieszą. ;)
Have a nice day! Much love :***

Forever Yours 

PS. Kocham teledysk do BSE!! 

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 65 ♥

~Perspektywa Yoli~
Rozmowa z Rose dała mi wiele do myślenia. Zrozumiałam w czym jest błąd. Nie doceniałam jak wielkim uczuciem darzył mnie Niall. Nie znaczy to, że ja go nie kochałam. Kochałam go i to bardzo. Ale nie bardziej niż on. Robił dla mnie wszystko, żebym była szczęśliwa. Mimo swojej wielkiej kariery zawsze znajdował czas, żeby się ze mną spotkać. A robił to dlatego, że mnie kochał. A ja jestem taką idiotką, że nie dostrzegłam tego wcześniej. Czułam, że Horan mnie kocha, ale nie wiedziałam, że tak mocno. Skrzywdziłam go, sprawiłam, że cierpi. Nie liczyło się to, czy kiedykolwiek mi wybaczy tylko to, żeby był szczęśliwy. Nie ważne, czy ze mną, czy z kimś innym. Dla mnie najważniejsze było jego szczęście. Nic innego. Za późno to zrozumiałam. Wiem, że Niall ciągle mnie kocha, ale nie jestem pewna, czy będzie w stanie mi wybaczyć. On stanął w mojej obronie. Nie chciał, by Adam zrobił mi krzywdę. A ja co? Broniłam chłopaka, który się do mnie dobierał. Powinnam dostać nagrodę idiotki roku. Idealnie by do mnie pasowała. Jedyne co mogę teraz zrobić to z nim porozmawiać. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w jakieś czyste ciuchy. Zeszłam na dół, gdzie siedzieli moi rodzice. Oznajmiłam im, że wychodzę. Nie czekałam na ich zgodę. Musiałam jak najszybciej dostać się do domu chłopaków. Jednak najpierw chciałam zobaczyć "nasze" miejsce. Skierowałam się w stronę parku. Szłam jego alejkami. Miałam spuszczoną głowę. Wiedziałam, że paparazzi będą chcieli mnie sfotografować. W gazetach huczało o mojej kłótni z Niallem. Bałam się wchodzić na Twittera czy Facebooka, bo wiedziałam, że jest na nich pełno hejtów w moją stronę. Już jak byłam z Niallem niektóre fanki za mną nie przepadały. Aż boję się pomyśleć, co będzie teraz. Szłam chodnikiem, gdy nagle coś zwróciło moją uwagę. Nie coś, a ktoś. Nie wierzyłam w to, co widzę. Niall siedział na ławce z jakąś dziewczyną. Rozmawiali o czymś, kiedy nagle dziewczyna jedną ręką złapała go za dłoń, a druga podniosła jego twarz za brodę. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie mogę patrzeć jak Niall jest z inną dziewczyną. Nie potrafiłam. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że stoję już dłuższą chwilę kilka metrów od nich i po prostu się na nich gapię. Nie widzieli mnie do chwili, gdy Niall nie zaczął się rozglądać. Jego wzrok napotkał mój. Patrzyliśmy tak chwilę, gdy przypomniałam sobie o tej dziewczynie, z którą jest. Spojrzałam na nią. Nie zauważyła mnie. Niall zrozumiał o co mi chodzi. Po moich policzkach zaczęło spływać jeszcze więcej łez. Nie chciałam na to więcej patrzeć. Zamknęłam oczy i zaczęłam się cofać. Nie mogłam. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Uciekłam. Uciekłam jak zwykły tchórz. Nie potrafiłam z nim porozmawiać. Teraz chciałam odbyć rozmowę z tylko jedną osobą.
~Perspektywa Louis'a~
Siedziałem w salonie. Byłem strasznie znudzony. Chłopaki gdzieś wyszli, a Eleanor nie było w Londynie. Oglądałem jakiś program w telewizji, gdy nagle zadwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem do nich i je otworzyłem.
-Yola? - byłem w szoku, że ją tu widzę na dodatek całą zapłakaną.
-Straciłam go, Louis... Straciłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :* To mój ostatni wpis przed wyjadem. :( Troszeczkę mi smutno, że sie rozstajemy na tak długi czas. Ale jakoś damy radę, c'nie? :D
Podczas wyjazdu postaram się Wam coś naskrobać na moim telefonie :P Może znajdę tam odrobinę weny. Zachód słońca, jezioro, góry - nastrój idealny, żeby pogodzić Yolę i Nialla. A może oni się nie pogodzą? Who knows? xd
Życzcie mi ładnej pogody i dobrego wypoczynku :P
See you soon! :*
Love :** ♥
Forever Yours ♥

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 64 ♥

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM I SKOMENTUJ ♥

Ja pierdole. Zamknęłam i otworzyłam oczy, żeby sprawdzić, czy to przypadkiem nie jest sen. Max przystawiał się do Yoli. Już się prawie pocałowali.
-Co to ma kurwa być?! - wrzasnęłam, a Yoli chyba wrócił rozum. Od razu odsunęła się od tego idioty, cwela, ciołka, czy jak kto woli. - Wypierdalaj stąd, ale już! - krzyknęłam do Maxa. Nic nie mówił. Zabrał swoją bluzę i podszedł do mnie.
-Znowu nam przeszkadzasz. - wyszeptał mi do ucha zimnym głosem, przez który przeszedł mnie dreszcz. - Jeszcze raz to zrobisz, a pożałujesz. - dokończył i uśmiechnął się do mnie szyderczo. Czułam jak w gardle rośnie mi gula, nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Pomimo mojej złości, moje ciało przeszył strach. Ten gościu powinien się leczyć! Posłał mi w powietrzu buziaka i wyszedł z pokoju mojej przyjaciółki. Strach minął, a wróciła wściekłość na Yolę.
-Dziewczyno, co ty najlepszego wyprawiasz?! - powiedziałam siadając obok niej na łóżku. Jej oczy zaczęły zachodzić łzami. Wiedziałam, że jest jej ciężko. Nie chciałam się na nią wydzierać. Wiedziałam, że potrzebuje wsparcia. Przytuliłam ją do siebie. - No już, uspokój się. Nie płacz mi tu, bo mi całą bluzkę zamoczysz. - próbowałam ją jakoś rozśmieszyć, ale to nic nie dało.
-Rose... Dlaczego to wszystko tak bardzo boli? - powiedziała i wybuchnęła płaczem.
-Oj, Kochana. Rozumiem, że cierpisz. Ale weź się w garść. Twardym trzeba być, nie miękkim. - odsunęłam ją od siebie, żeby spojrzeć jej w oczy i posłałam jej uśmiech. Dziewczyna starła ręką łzy z policzka.
-Wiesz... Ja nie chciałam... Nie chciałam go całować... Ja po prostu potrzebuję bliskości... Bliskości z drugą osobą... Myślałam, że jego pocałunek będzie taki sam jak Nialla... Że chociaż trochę będę mogła go poczuć... - mówiła między szlochami.
-Ciii... Już nie płacz. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Nie możesz całować swoich byłych, tylko po to, żeby przypomnieć sobie o Niallu. Tak w ogóle to byłam dzisiaj u niego. - odpowiedziałam, a Yola zrobiła wielkie oczy.
-Jak to? Po co? Co mówił? Powiedz mi. Muszę wiedzieć. - dziewczyna od razu się uspokoiła i przestała płakać. Starłam z jej policzka ostatnią łzę i zaczęłam mówić.
-Jest wściekły na ciebie, że broniłaś Adama, a nie jego. Nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć. Potrzebuje czasu. Jutro albo pojutrze ma jechać do domu, do Irlandii. Musi wszystko przemyśleć i zastanowić się, czy wasz związek ma sens, skoro ty cały czas bronisz Adama. Bardzo cię kocha, ale myśli też o rozstaniu. I ja go rozumiem.
-O Boże... Więc to koniec... Jaka ze mnie idiotka... Miałam przy sobie taki skarb, a teraz... Teraz wszystko zwaliłam... - powiedziała i skryła twarz w dłoniach. Z jej oczu znowu zaczęły spływać łzy.
-Po pierwsze: to jeszcze nie koniec. Ja i chłopaki na pewno do tego nie dopuścimy. Po drugie: przestań kobieto w końcu płakać! To co nic nie da. A po trzecie: zrób coś, a nie tylko siedzisz w tym domu. Zmuś go do spotkania. Spójrz mu w oczy i powiedz, jak bardzo go kochasz. Porozmawiaj z nim. I to jak najszybciej.
-Ale mówiłaś, że on potrzebuje czasu.
-Chrzanić, to co mówiłam i to co on potrzebuje!
-Ale...
-No, ja cież pierdziele. Czego ty tu nie rozumiesz? - wybuchnęłam. Miałam dość tego, że ona ciągle płacze, a Niall siedzi w domu. Powinni się spotkać i porozmawiać. A oni siedzą z założonymi rękami i nic nie robią. Potrzebują czasu. A po co im ten czas? Żeby się odkochać. Zakochani są idiotyczni. - Kochasz go?
-Bardzo.
-Chcesz z nim być?
-Tak.
-Kiedy masz samolot?
-Jutro wieczorem.
-Jutro rano idziesz do domu chłopaków i masz porozmawiać z Niallem. - powiedziałam, a dziewczyna pokiwała głową.
-Rose...
-Słucham?
-Dziękuję...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobry wieczór, Mordunie Wy moje! :* Co tam? Jak tam? :D
Na wstępie chcę Wam powiedzieć, że mamy już ponad 2 tysiące wejść. Dziękuję! ♥
Powiem Wam, że od wczoraj jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. ♥ Niby nic takiego się nie stało, ale uśmiech mi z twarzy nie schodzi od ponad 24 h. :D
Macie dzisiaj na dobranoc. :) Cały dzień się zbierałam do napisania tego rozdziału, ale cały czas ktoś mi przerywał. Ale teraz po ponad godzinnej grze w badmintona i orzeźwiającej kąpieli napisałam jakiegoś smutasa, którego ciężko się pisało przez wspaniały humor. :D
No a teraz konkrety:
1. Pomysł. :) Już niedługo nadchodzi rozdział 69. :P A, że ze mnie zboczuch to wpadłam na ideę, żebyście w komentarzach napisali mi, co w tym rozdziale chcecie. :) Chodzi o to, jak Yola i Niall mają się pogodzić. Taki mały koncert życzeń. :D Liczę na dużo Waszych pomysłów. ♥
2. Nie wiem, czy wiecie, ale wyjeżdżam w Bieszczady. :D I przez 10 dni od piątku nie mam połączenia z Internetem. :( Zawóz - zadupie, które kocham. ♥ Więc niestety, ale rozdziały nie będą się pojawiały. No chyba, że znajdę gdzieś WiFi, to spróbuję wystukać Wam coś na klawiaturze. :P W razie co, pilnujcie xd
Także tyle w temacie. Rozpisałam się za dużo :P
Goodnight :*
Forever Yours ♥

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 63 ♥

-Rose, poczekaj chwilę. - powiedział Adam.
-Nie ma mowy! Jak na razie to sory, ale mam cię w dupie. Wiesz, że przez ciebie związek Yoli i Nialla prawdopodobnie się rozpadnie?! - powiedziałam. Jestem na niego nieźle wkurzona. To wszystko, ta cała sytuacja to jego wina!
-Ja wiem, to wszystko przeze mnie. Ale ja byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię.
-Ale to cię wcale nie usprawiedliwia! Boże, człowieku ty się przystawiałeś do Yoli w obecności Nialla! Co z ciebie za przyjaciel?
-Wiem, nie powinienem tak robić, ale ja... - przerwał w połowie zdania i spuścił głowę.
-Ty co?
-Ja... Ja chyba zakochałem się w Yoli... - prawie zakrztusiłam się własną śliną, gdy to usłyszałam.
-Że co? Adam, przecież ona jest zajęta!
-Ja wiem, ale ja wcale tego nie chciałem. Znamy się krótko, ale łączy nas wiele rzeczy. Jest wspaniałą dziewczyną.
-Rozumiem, że coś do niej czujesz, ale mogłeś jej o tym powiedzieć, a nie psuć jej związek.
-Na litość boską, Rose, zrozum, że ja byłem pijany! Nie chciałem, żeby tak wyszło. Co mam zrobić, żeby Yola mi wybaczyła?
-Wiesz, na razie lepiej będzie, jak zerwiesz z nią kontakt. Myślę, że ona i tak nie chce cię widzieć. Daj jej czas. Jak będzie chciała to sama się odezwie. Odsuń się na razie w cień. Teraz najważniejsze jest, żeby Niall jej wybaczył i znowu byli szczęśliwi.
-No dobra. Zrobię, jak mówisz. Wiesz co, zastanawia mnie jedna rzecz...
-Jaka? - spytałam. O co mu może chodzić?
-To już któryś raz, kiedy Yola kłóci się o mnie z Niallem. I po raz kolejny ona staje po mojej stronie. A jak na imprezie się do niej przystawiałem, to wcale nie kazała mi przestać. To chyba dziwne, skoro jest z Horanem, nie? - powiedział i spojrzał mi w oczy. W sumie to racja. Czyżby ona też czuła coś do Adama? Niemożliwe, bo teraz nie cierpiałaby z powodu Nialla. To wszystko jest jakieś porąbane. Muszę z nią o tym poważnie porozmawiać.
-W sumie to nie wiem. Ale nie zaprzątaj tym sobie głowy. Porozmawiam z nią.
-Dobra. Będę już leciał. Cześć.
-No cześć. - powiedziałam i już miałam iść, gdy chłopak znowu powiedział moje imię.
-Rose... Dziękuję. - powiedział i uśmiechnął się do mnie. Odpowiedziałam mu tym samym. Postanowiłam sprawdzić, co u mojej przyjaciółki. Nie miałam do niej daleko. Po kilku minutach dotarłam na miejsce. Na podjeździe stał znajomy samochód. Nie wierzyłam, że to mógł być on. Weszłam do domu Yoli, przywitałam się z jej rodzicami i Tomkiem, i od razu poszłam do jej pokoju. Widok, który zastałam przebił moje najśmielsze oczekiwania. Co to ma, kurwa, być?!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello! :* Jak tam dzionek? ;) U mnie spoko. Zaraz śmigam do przyjaciółki, a potem na imprezkę ode mnie z byłej już klasy :D Mam nadzieję, że będzie bosko! ♥
Następny rozdział być może w poniedziałek/wtorek :) wtedy powiem Wam o moim malutkim, mam nadzieję, że miłym dla Was, pomyśle :P
Miłego wieczoru :*
Forever Yours ♥

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 62 ♥

... Rose!
-Tak?
-Otwórz mi drzwi.
-Że co? - spytałem zdziwiony. O jakie drzwi jej chodzi?
-No drzwi mi otwórz! Przed waszym domem czekam.
-Aa... już idę. - rozłączyłem się  i wstałem, by otworzyć te drzwi.
-No ile można czekać?! Chyba wam się dzwonek popsuł. - powiedziała i wparowała do naszego domu. - Musimy pogadać.
-Ok. To chodź do mojego pokoju. - zrobiliśmy tak, jak powiedziałem. Rose weszła pierwsza i od razu usiadła na fotelu przy biurku. Ja zająłem miejsce na łóżku.
-Dobrze się trzymasz po tym ile wczoraj wypiliście. - powiedziała, a w jej głosie wyczułem nutke podziwu i pogardy.
-Wziąłem proszki. O czym chcesz rozmawiać?
-No nie mów, że nie wiesz?! - spytała Rose. Dokładnie wiedziałem, o czym chce rozmawiać, ale szczerze mówiąc nie miałem ochoty na taką pogawędkę. -Co w ciebie wstąpiło, że się tak zachowałeś?
-Czyli twierdzisz, że to wszystko to moja wina? - spytałem zdenerwowany. -Zawsze, ale to zawsze wszystko idzie na mnie. A co ja takiego zrobiłem?! Zareagowałem na to, że jakiś chłopak przystawia się do mojej dziewczyny. Czy to źle, że się o nią martwię? Nie wiadomo, co on mógłby zrobić. A po raz drugi nie chciałem widzieć, jak ktoś się do niej dobiera.
-Jak to po raz drugi?! - spytała dziewczyna. A więc Yola nic jej nie powiedziała?
-Nie ważne. To było dawno, na początku naszej znajomości. A ja nie chciałem przeżywać tego jeszcze raz i patrzeć jak cierpi. A z resztą ten Adam od początku działa mi na nerwy. Od początku próbuje się do niej zbliżyć, a ona nic z tym nie robi. Ja mam dość tego, że ciągle go broni, a ja zawsze jestem ten zły.
-Niall, przepraszam. Nie wiedziałam, że to tak wygląda z twojej strony.
-No to teraz już wiesz. Rozmawiałaś z Yolą?
-Tak. Jest załamana. Jest jej strasznie przykro. Zrozumiała swój błąd i chce to naprawić. Ale boi się, że już jest za późno. Proszę, porozmawiaj z nią. Ona kocha ciebie, nie Adama.
-Ja już nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie chcę z nią na razie rozmawiać. Kocham ją, ale muszę wszystko przemyśleć. Z resztą ona pewnie też. Niech zastanowi się, czy woli mnie, czy Adama, bo nie mam zamiaru znowu się o niego kłócić, jeśli się pogodzimy. A teraz i tak nie miałbym kiedy z nią porozmawiać, bo wyjeżdżam do Irlandii.
-Jak to?
-Po prostu. Miałem jechać do Polski, ale oczywiste jest, że nie jadę. A mam urlop więc wrócę do domu i spokojnie o tym pomyślę. Przyda się nam trochę odległości.
-No dobra. To jest twoja decyzja. Ale jak wrócisz, to porozmawiajcie, ok?
-Tylko jeśli Yola tego będzie chciała.
-Uwierz mi, że będzie chciała. Dobra, na mnie już pora. Miłego wyjazdu. Odprowadzisz mnie do drzwi?
-Jasne. - powiedziałem i wyszliśmy z mojego pokoju. Pożegnaliśmy się i ruszyłem w stronę chłopaków.
-Co chciała? - spytał Zayn.
~Perspektywa Rose~
Szłam właśnie do domu. Rozmyślałam nad tym, co mówił mi Niall. Yola ma wielkie szczęście, mając takiego chłopaka. Szkoda, że ja takiego nie mam. Chociaż Harry też wydaje się bardzo miły. Spotykamy się od czasu do czasu, piszemy ze sobą i jest naprawdę miło. Ciekawe, czy stanął by w mojej obronie tak jak Niall. W sumie już się nie dziwię, że tak się zachował. Z jego perspektywy wyglądało to całkiem inaczej. Chyba jestem nawet bardziej po jego stronie. Muszę powiedzieć Yoli, co on czuje. Pewnie wtedy bardziej pomyśli o jego uczuciach, a nie tylko o swoich. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Odkręciłam się i zobaczyłam za sobą męską postać. Przestraszyłam się i zaczęłam iść szybciej. Mężczyzna też przyspieszył. Był coraz bliżej mnie. Serce waliło mi jak szalone. W końcu poczułam, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwrócił mnie w swoją stronę i wtedy zobaczyłam, kto to jest.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :* Jak mijają Wam wakacje? :) Mi całkiem dobrze, gdyby nie fakt, że za 2 h dowiem się, czy przyjęli mnie do szkoły :) Ale jestem dobrej myśli :D
Dzisiaj mam jakiś lipny dzień. Humoru nie mam za grosz :\ Mam nadzieję, że do wieczora to się zmieni :)
Następny rozdział pewnie w niedzielę, bo coś z weną kiepsko :(
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥