Hej, to znowu ja, Yola. Boże, nie pamiętam, kiedy Wam co ostatnio opowiadałam. Minęło już tyle lat... Skończyłam na szokujących mnie zaręczynach Niall'a. Moment to on wybrał po prostu idealny. Po zerwaniu, przez które nie odzywalimy się do siebie przez wieki, to on przyjechał w najgorszym dla mnie momencie. Ciągle, go kochałam, ale bałam się odrzucenia.
-Niall, co ty wyprawiasz? - spytałam zszokowana jego pytaniem.
-Pytam się ciebie, czy zostaniesz moją żoną. - powiedział spokojnie, jakby to była normalna rzecz w jego życiu.
-Co? Jak to? Czy ty się w ogóle słyszysz? Jak możesz mówić to tak spokojnie? Przecież, przecież to... Ja nie mogę w to uwierzyć... To chyba jaki sen... - mówiłam nie dowierzając, co się włanie stało.
-To żaden sen. To się dzieje naprawdę. Yola, kocham Cię i jestem pewien, że nikogo nie pokocham tak bardzo jak ciebie. Mam nadzieję, że ty też mnie kochasz. Proszę Cie, zgód się! Nie potrafię żyć bez Ciebie...
-Ale Niall... To w ogóle nie ma sensu. Jeszcze jaki czas temu ze mną zerwałeś, nie chciałeś ze mną być, a teraz, gdy media ciągle piszą o twojej nowej "dziewczynie", ty przychodzisz do mnie i jakby nigdy nic oświadczasz mi się?! - to się nie mieciło w mojej głowie. To był tylko jakiś szczeniacki wybryk.
-Po pierwsze, zerwałem tylko dlatego, bo martwiłem się o twoje bezpieczeństwo. Związek z gwiazdą zawsze niesie ze sobą ryzyko, o którym dowiedziałaś się na własnej skórze. Nie chciałem, żebyś znowu cierpiała. Po drugie, nie ma żadnej nowej dziewczyny. Modest kazał mi trochę poudawać i nic więcej. Wynajęli jakąś aktorkę, nawet nie wiem skąd ona jest, i co jaki czas musimy wychodzić razem na miasto, że niby ona mnie pociesza po naszym zerwaniu. To chodzi tylko o nagłośnienie tej całej sprawy i żeby pisali o nas w mediach. A po trzecie, wiem, że wybrałem najgorszy moment jaki mógłbym wybrać. Ale ja nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Te ostatnie miesiące były najgorszym czasem w moim życiu. I bardzo żałuję tego co się stało. Kocham Cię z całego serca. Błagam, zgódź się. - widziałam prośbę w jego oczach, ale nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Jeszcze przed chwilą byłam gotowa się zabić z jego powodu, a teraz? Nie, ja muszę to na spokojnie przemyśleć.
-Ale... Jak ty to sobie wyobrażasz? Oświadczasz mi się i zostajemy szczęśliwym małżeństwem? Przecież to jakiś szalony pomysł...
-Nie mówię od razu o małżeństwie. Owszem chcę wziąć z tobą ślub, ale nie musimy robić tego od razu. Możemy poczekać.
-Niall... Muszę już iść. - powiedziałam niepewnie.
-Dobrze, odprowadzę cię. - odrzekł lekko zrezygnowany. Chyba odebrał to jako "nie". Ale ja jeszcze nic nie odpowiedziałam. Wstaliśmy z miejsca i ruszyliśmy w stronę naszego domu. Oczywiście na moją niekorzyść spotkało nas kilku paparazzich. Niall szybko zareagował, zakładając na mnie swoją bluzę z kapturem i chowając mnie za swoim ciałem. Był wtedy tak blisko, otulił mnie swoimi silnymi ramionami. Czułam się wtedy bezpiecznie. Tak, tego mi najbardziej brakowało. Świadomości, że przy nim jestem bezpieczna. To w nim zawsze miałam swoje oparcie i teraz znowu zaczęłam je odczuwać. Po kilku minutach dano nam spokój i mogliśmy sami iść dalej. Szliśmy w ciszy. Niall nie zdjął ze mnie swojej bluzy, ale odsunął się ode mnie. I wtedy coś poczułam. Poczułam, że tylko w jego objęciach jestem szczęśliwa. Chciałam odgonić tą myśl od siebie, ale ona nie ustępowała. Nie chciałam mu tego mówić. Po jakimś czasie doszliśmy pod mój dom. Stanęłam naprzeciwko Nialla. Zdjęłam jego bluzę.
-To twoje. - powiedziałam, a chłopak zabrał ode mnie swój ciuch.
-Yola... Jaka jest twoja odpowiedź? - spytał z nadzieją w głosie.
-Ja... Ja muszę to przemyśleć. Daj mi się zastanowić. Potrzebuję czasu na to wszystko. - odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę domu. Nagle usłyszałam jak Niall krzyczy moje imię i łapie mnie za rękę, odwracając w swoją stronę. Wziął moją twarz w swoje dłonie i zaczął mnie całować. Chciałam go odepchnąć, ale coś mnie do niego ciągnęło. Nie potrafiłam oderwać się od jego ust. Tak bardzo mi tego brakowało. Wiedziałam, że tylko jego usta pasują do moich idealnie. Ten pocałunek nie był zwykłym pocałunkiem. Był czymś więcej. Prośbą, wyznaniem, podziękowaniem. Nie wiem... Ale wiem, że był idealny w każdym detalu. Po chwili, która była dla mnie stanowczo za krótka, oderwaliśmy się od siebie. Niall oparł swoje czoło o moje.
-Kocham Cię i tak bardzo za tobą tęsknię. - wyszeptał. Chciałam mu powiedzieć prosto z mostu, że ja też tak mocno go kocham i tęsknię za nim cholernie, ale się powstrzymałam. Po prostu patrzyłam się w te jego niebieskie oczy, które były dla mnie wszystkim.
-Dobranoc, Niall. - powiedziałam i poszłam do domu. Zanim weszłam, odwróciłam się jeszcze. Spojrzałam na Nialla. Ciągle stał na chodniku. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do środka. Przez okno w drzwiach zauważyłam, że Niall też lekko się uśmiechnął i poszedł w stronę swojego domu. Ja skierowałam się do pokoju. Leżałam na łóżku, gapiąc się w sufit. Po jakiś 2 godzinach wzięłam laptopa i weszłam na Twittera. Okazało się, że blondyn dodał tweeta. "Tak mi tego brakowało. To tylko chwila, ale jaka idealna!" domyśliłam się, że chodzi o nasz pocałunek. Skoro on coś napisał, ja też postanowiłam coś dodać. "Tak czy nie?" napisałam i odłożyłam laptopa. Postanowiłam pójść spać.
Minęło kilka dni od pytania Nialla. Rozmawiałam z Rose, moimi rodzicami, bratem. I w końcu znałam odpowiedź. Postanowiłam powiedzieć o niej blondynowi. Napisałam do niego sms-a. "Możemy się dziś spotkać?" Po chwili dostałam odpowiedź. "OK. W parku o 17?". Odpisałam szybko. "Dobrze. Przy dużej fontannie. Do zobaczenia." Była już 16 więc zaczynałam się szykować. Założyłam swoją starą sukienkę w groszki. Było ciepło, a stwierdziłam, że ona będzie dobra. Zarzuciłam jeszcze sweterek, na buty założyłam baleriny i byłam gotowa do wyjścia. Posiedziałam jeszcze chwilę w kuchni z Tomkiem. Upewnił mnie w moich przekonaniach i gdy na zegarku zauważyłam godzinę 16.45, wyszłam z domu. Po południe było niesamowicie piękne. Słońce powoli zbliżało się ku horyzontowi, a ciepły wiatr nadawał tylko nastroju. Byłam już w parku, gdy zauważyłam, że Niall stoi przy fontannie. Był odwrócony do mnie tyłem. Gdy byłam coraz bliżej niego, usłyszał moje kroki i odwrócił się do mnie. Zauważyłam, że jest lekko zestresowany.
-Cześć. - przywitał się ze mną.
-Hej. Możemy usiąść? - spytałam. Chłopak pokiwał głową i usiedliśmy na pobliskiej ławce. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami. - Słuchaj, Niall. Dużo o nas myślałam przez te kilka dni. Nie było mi łatwo podjąć wybór. To była najtrudniejsza decyzja, od której zależy cała moja przyszłość. Jesteśmy młodzi, bardzo młodzi, a to przyrzeczenie jest naprawdę ważne. I chcę wiedzieć, czy to co mówiłeś wtedy to była prawda, czy tylko przepływ emocji.
-Prawda. Zdecydowanie. Kocham cię i chcę z tobą być. Nie ważne jest, że jesteśmy młodzi. Liczy się to co czujemy do siebie, a myślę, że to uczucie jest bardzo dojrzałe. Wiem, że jesteś tą jedyną, z którą chcę spędzić całe swoje życie. - powiedział patrząc głęboko w moje oczy. Zabrakło mi tchu. "Dalej, Yola, powiedz to. Bądź silna!" powtarzałam sobie w myślach. Wzięłam głęboki oddech. Niall czuł moje zdenerwowanie i wziął moją dłoń. Trzymał ją, dodając mi otuchy.
-Dobrze, w takim razie powiem ci moją decyzję. Niestety, nie będzie ona dla ciebie dobra... - powiedziałam i na chwilę się zatrzymałam. Widziałam, jak w jego niebieskich oczach rośnie niedowierzanie. - Przykro mi, ale będziesz musiał spędzić ze mną resztę swojego życia. - dodałam po chwili. Niall'owi opadła szczęka ze zdziwienia. Po chwili był już w siódmym niebie. Wziął mnie w swoje ramiona, podniósł i zaczął okręcać w kółko. Po tym zatonęliśmy w namiętnym pocałunku. Miałam nadzieję, że jest to dobra decyzja.
Nie myliłam się. Powiedzenie "TAK" było moim najlepszym wyborem. Na początku miałam wielkie obawy. Bałam się znowu mu zaufać. Po tak długiej rozłące ciężko jest, by wszystko było pięknie jak kiedyś. Ale widziałam starania Niall'a. Robił wszystko, żeby było nam ze sobą dobrze. Po kilku dniach, oświadczył mi się formalnie. Kupił mi piękny pierścionek. Na początku nie chciałam go przyjąć, bo był o wiele za drogi. Ale jak mój blondyn się uprze, to nie ma innej opcji. Powiadomiliśmy o naszych zaręczynach chłopaków no i naszych rodziców. To znaczy moi już o nich wiedzieli, ale ogłosiliśmy im to oficjalnie. Byli zadowoleni, że w końcu jestem szczęśliwa. Później nadeszła pora na rodziców Niall'a. Bałam się reakcji jego mamy. Nie miała o mnie najlepszej opinii. Ku mojemu zdziwieniu, cieszyła się razem z nami. Okazało się, że zrozumiała naszą prawdziwą miłość, po tym jak Niall cierpiał po naszym rozstaniu. Później poinformowaliśmy resztę rodziny, znajomych i na końcu media. Chodziły plotki, że jestem w ciąży i dlatego do siebie wróciliśmy. Ale gdy po kilku miesiącach od zaręczyn, paparazzi nie zauważyli mojego "ciążowego" brzucha, zrezygnowali z pisania o tym. Byłam naprawdę szczęśliwa. Z moim narzeczonym układało mi się znakomicie. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Po 2 latach od naszych zaręczyn nadszedł czas na ślub. Miałam wtedy 20 lat. Niektórzy mówili, że to za wcześnie. Ale ja nie widziałam z Niall'em powodu by czekać dłużej. Ślub miał się odbyć po miesiącu od trasy chłopaków. Tak w ogóle to ich kariera nabierała tempa. Byli genialnym zespołem znanym na całym świecie! Ale wracając do dnia naszego ślubu...
-Boże, jeszcze nigdy się tak nie stresowałam! Tato, błagam, powiedz, że wszystko będzie dobrze. - kurczowo trzymałam się dłoni mojego taty.
-Córeczko, nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie. Za chwilę weźmiesz ślub z mężczyznom, którego kochasz nad życie. Nie bój się. – tata posłał mi motywujący uśmiech. Staliśmy przed kościołem. Już za chwilę mój ojciec miał mnie zaprowadzić do ołtarza. Ślub postanowiliśmy wziąć w Polsce. Chciałam, aby odbył się tam, gdzie ślub moich rodziców. Był to mały kościół, bardzo skromny, ale czułam, że to tu chcę przed Bogiem wymówić słowa przysięgi małżeńskiej. Po kilku minutach już stałam pod drzwiami parafii. Cała byłam roztrzęsiona. Gdy usłyszałam, jak chór zaczyna grać marsza weselnego, ruszyłam z tatą do ołtarza. To był ten dzień, dzień w którym za męża wezmę mojego ukochanego. Na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech, gdy zauważyłam, jak Niall nerwowo mówi coś do swojego brata, a zarazem świadka. Kiedy mnie ujrzał od razu się uśmiechnął. No cóż, sama muszę przyznać, że wyglądam zjawiskowo. Mam piękną, białą, szeroką sukienkę. Pomagała mi ją wybierać Rose i mama. Oczywiście moją świadkową została Rose.
Gdy byliśmy z tatą już pod samym ołtarzem, przytuliłam tatę najmocniej jak potrafiłam.
-Dziękuję Ci, tatusiu. – powiedziałam, a ten z łzami w oczach oddał mnie w ręce Nialla. Blondyn uśmiechnął się do mnie. „Ślicznie wyglądasz” powiedział szeptem. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. W końcu rozpoczęliśmy ceremonię.
-Ja, Niall James Horan, biorę sobie Ciebie, Jolanto Rain, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cie nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. – powtarzał Niall za księdzem. Gdy to mówił, w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Tak, właśnie teraz, Niall Horan zostaje moim mężem. Po chwili ja przyrzekłam mu to samo. Potem przyszedł czas na obrączki. Wybraliśmy z blondynem zwykłe złote, z wyrytymi w środku naszymi imionami i datą naszego ślubu. Niby normalne, ale dla nas wyjątkowe. Po skończonej uroczystości, wszyscy udaliśmy się do sali weselnej, gdzie odbyło się przyjęcie.
O tak… to dopiero było wesele. Do dziś uwielbiam oglądać nagranie z tego dnia. Wszyscy bawili się świetnie. Pierwszy taniec był taki idealny. Niby zwykły, ale wtedy byłam najszczęśliwszą kobietą na całej ziemi. Po całym dniu i nocy byliśmy z Niall’em padnięci. Mieliśmy wynajęty pokój w sali, w której było wesele. Wszyscy życzyli nam udanej nocy poślubnej, ale tak szczerze… Nie mieliśmy na nic siły. Po prostu zmieniliśmy nasze ciuchy i położyliśmy się do łóżka. Może teraz kilkoro z Was się zawiodło, ale po całym dniu szykowania i całej nocy tańczenia odechciewa się wszystkiego. To była pierwsza noc spędzona z moim mężem.
Po tygodniu od ślubu wybraliśmy się w podróż poślubną do Hiszpanii. Zawsze chcieliśmy tam lecieć. Pamiętam ten wieczór, przez który wróciliśmy we trójkę.
Leżeliśmy na tej plaży już pewnie od godziny. Wtuleni w siebie oglądaliśmy zachód słońca. Hiszpania jest piękna! To była pierwszy dzień naszej podróży poślubnej. Wynajęliśmy dla siebie mały skrawek piaszczystej ziemi. To znaczy Niall wynajął. Ja byłam temu przeciwna, ale blondyn nie szczędził pieniędzy. No tak, muszę się przyzwyczaić, że wyszłam za bogatą gwiazdę muzyki. Powoli zaczęło się robić coraz ciemniej. Postanowiliśmy wracać do domu. Tak, cały dom nad brzegiem morza był nasz. Po prostu niebo. Udałam się do naszej sypialni, by wziąć jakieś ciuchy na zmianę, gdyż szłam się kąpać. Powiedziałam o tym Horanowi i ruszyłam w stronę łazienki. Po prawie godzinnej kąpieli, wyszłam z łazienki, a moim oczom ukazała się pięknie wystrojona sypialnia. Wszędzie były zapalone świece, a droga do łóżka była wyłożona płatkami róż. Było cudownie! Rzuciłam swoje brudne rzeczy w łazience i skierowałam się w stronę mojego męża, który czekał na mnie przy łóżku.
-Myślę, że w końcu musimy przeżyć prawdziwą noc poślubną. – wyszeptał, gdy już byłam blisko niego, przegryzając płatek mojego ucha. Przez moje ciało przebiegł miły dreszcz.
-Skoro musimy. – odpowiedziałam i zaczęłam odpinać jego rozporek…
Ta noc była niezapomniana. Niall, jak zawsze, był ze mną delikatny. Z tych całych emocji, zapomnieliśmy o zabezpieczeniu. Pamiętam moją panikę, jak mi się spóźniał. To było już w Londynie, prawie miesiąc po podróży. Poszłam do apteki po test ciążowy. Wyszedł pozytywny. Powiedziałam o tym mojemu mężowi. Bałam się trochę jego reakcji. „Przecież jest światową gwiazdą, dziecko będzie dla niego kłopotem” myślałam. Jednak Niall się ucieszył. Był tak bardzo szczęśliwy. Wiele razy widziałam jakie ma wspaniałe podejście do Theo, jego bratanka, więc wiedziałam, że będzie z niego dobry ojciec. I tak po ośmiu miesiącach urodziłam naszego pierwszego syna, Barney’a. Jego poród był najgorszym i najlepszym momentem mojego życia.
-Gdzie jest Niall?! – pytałam w kółko mojej mamy, która była jedyną osobą przy moim boku. Leżałam właśnie w sali, czekając na lekarza, który przyjmie mój poród. Tak bardzo chciałam teraz, żeby Niall był przy mnie. Tylko z nim czułam się bezpieczna, a teraz tak bardzo się bałam.
-Nie martw się, zaraz tu będzie. – uspokajała mnie mama.
-Aaaaaa! – krzyczałam z bólu, skurcze były coraz częstsze i coraz bardziej bolesne. Po jakimś czasie do sali wpadł mój mąż.
-Yola, już jestem. Nie martw się, wszystko będzie w porządku. – blondyn złapał mnie za rękę. Po 30 minutach bólu na świat przyszedł mały chłopczyk o niebieskich oczkach. Pielęgniarka podała mi go. Po moim policzku spłynęła łza.
-Witaj, skarbie. To ja, twoja mama. A to obok jest twój tata. Jesteś tak do niego podobny. – zaczęłam mówić do niemowlęcia. Widziałam, że Niall też jest wzruszony tą chwilą.
Po 2 latach od narodzin Barney’a, na świat przyszła nasza córeczka, Christina. Dostała imię po mojej babci, która niestety zmarła miesiąc przed narodzinami jej prawnuczki. I tak była nas już czwórka: ja, Niall, Barney i Chris.
A teraz? Teraz siedzę w sypialni i mam już 45 lat. Za dwa dni mój syn weźmie ślub z dziewczyną swoich marzeń. Widzę, jaki jest szczęśliwy. Przypominają mi mnie i Niall’a. Christina też ma się dobrze. Też ma już chłopaka. Zarażają swoją miłością wszystkich na około. A my z Niall’em? My jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy dwójkę dzieci, nieduży domek i naszą miłość. Czego chcieć więcej? OK, przyznaję, mieliśmy kilka słabych momentów, ale które małżeństwo jest idealne? Mimo wszystko, jesteśmy szczęśliwi i ciągle darzymy się miłością jak za młodości.
A co u reszty moich przyjaciół? A więc tak… Niestety One Direction skończyło swoją karierę. Jednak wciąż są jednym z najlepszych zespołów na świecie. Osiągnęli chyba wszystko. Chłopaki mają się dobrze. Harry wziął ślub z Rose i mają córkę, Darcy. Louis i Eleanor także są małżeństwem i mają dzieci, Zayn i Perrie także. Liam ożenił się z Danielle i najpóźniej z nas wszystkich zdecydowali się na potomstwo, ale tylko przez karierę Peazer. Teraz mają ich aż trójkę! Mój brat też znalazł swoją połówkę, Marlenę. Jak się okazało jest Polką, a poznali się w Londynie. Też są szczęśliwym małżeństwem.
Wszyscy ciągle jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Uwielbiamy się ze sobą spotykać i spędzać ze sobą czas!
Niall wszedł do pokoju.
-Kochanie, chyba na nas czas. Chodź, bo się spóźnimy. – powiedział i znowu zostawił mnie samą w pokoju. Właśnie mieliśmy jechać, żeby spotkać się z naszymi przyjaciółmi…
I tak kończy się ta historia. Miała ona słabe momenty, ale jestem szczęśliwa. Mam przy sobie ukochanego męża, dwójkę wspaniałych dzieci i świetnych przyjaciół. Każdego dnia dziękuję Bogu za to, co mi dał i modlę się, żeby każdy z Was doznał tyle radości i miłości, co ja.
Wasza Yola.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, to już koniec... ;c Więc czas na podziękowania. Dziękuję, każdemu, kto wchodził i czytał tego bloga. Dziękuję, każdemu, kto go komentował, a najbardziej Tobie, Gabriela, bo tylko dzięki Tobie, ten blog ma aż 78 rozdziałów. :* Dziękuję wszystkim, którzy tu byli. Każdego z Was osobno chcę przytulić i podziękować. Mam nadzieję, że wszystkim podoba się końcówka. Starałam się wymyślić ją jak najdłuższą. Za jakieś kilka dni pojawi się tu link do nowego bloga, więc zaglądajcie.
Jeszcze raz MASSIVE THANK YOU! :* :* :* KOCHAM WAS! ♥
Do zobaczenia w krótce! ;)
Jesteś niesamowita piękny blog przy epilogu płakałam ze wzruszenia . Teraz czytam twój blog Stole My Heart jest świetny :)
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję! :* Naprawdę się cieszę, że komuś podoba się to, co piszę. Miło mi czytać takie rzeczy ;)
Usuńhej kochana przepraszam naprawdę nie wiesz jak bardzo mi przykro że dp teraz dodaję komentarz wcześniej po prostu byłam na komórce i zapomniałam dodac komentarz skończyło się pięknie właśnie mam zamiar zacząc czytac tw nowego bloga :))) masakra ale mi głupio
OdpowiedzUsuńDlaczego dopiero teraz dodają i za razem zaczynam czytac ? jestem w 3 klasie gim i mam dużo sprawdzianów/Zaliczeń
A teraz na koniec
Ten blog naprawdę sprawiał mi przyjemnośc gdy go czytałam zawsze gdy pojawiał się nowy rozdział od razu banan na twarzy i zabierałam się do czytania epilog jest wręcz cudowny, a co do dedykacji to aż mi się w oku łezka zakręciła :'DDD ok do zobaczenia na nowym blogu :****
Dziękuję Ci za te miłe słowa! :* Naprawdę, nie wiem czy bez Ciebie napisałabym aż tyle rozdziałów. Pisałam je tylko dla Ciebie, bo wiedziałam, że czekasz na ciąg dalszy tej historii :)
UsuńMam nadzieję, że nowy blog spodoba Ci się jeszcze bardziej ;)