piątek, 28 czerwca 2013
Rozdział 60 ♥
Nie mogę uwierzyć w to, co widzę! Adam przystawia się do Yoli! Jak ona może mu na to pozwalać. Wyglądało to jakby bawili się razem bardzo dobrze. Yola siedziała na krześle przy barze, a on oparty jedną ręką o blat, a drugą o jej biodro, szeptał jej coś do ucha. Ona znacząco się do niego uśmiechała. No chyba sobie, kurwa, ze mnie jaja robi! Nie mogłem więcej na to patrzeć. Podszedłem szybko do dwójki i odepchnąłem Adama od mojej dziewczyny.
-Co ty, kurwa, sobie myślisz?! - wykrzyczałem Adamowi.
-O co ci chodzi debilu?! - spytał. Yola siedziała dalej, przyglądając się całemu zajściu ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy.
-Przystawiasz się do mojej dziewczyny, o to chodzi! - krzyknąłem po raz kolejny, a wszystkie oczy na sali zostały skierowane na nas.
-Skoro ty jej nie wystarczasz, to ktoś musi spełniać jej potrzeby. - uśmiechnął się do mnie ironicznie.
-Ty chuju... - powiedziałem i już chciałem się na niego rzucić, ale pomiędzy nami nagle stanęła Yola. Odwróciła się w moja stronę.
-Niall, uspokój się! - powiedziała do mnie.
-Uważasz zachowanie tego gnojka za normalne? - spytałem zszokowany.
-To tylko kolega.
-Ooo.. czyli wszystkim kolegom pozwalasz na dotykanie siebie? Fajnie wiedzieć.
-Niall! Daruj sobie! Zawsze jesteś zazdrosny o nic.
-Tak. Zwal wszystko na mnie. Może w ogóle ze mną zerwij, kurwa, skoro zawsze stoisz po stronie tej pały!
-Niall, to nie tak...
-To ciekawe jak? - spytałem, a ona spuściła głowę. Zapanowała chwila ciszy. Wszyscy byli zainteresowani dalszym przebiegiem akcji. - Aha. Widzę, że masz mi bardzo dużo do powiedzenia. Może lepiej pójdę i tak już wszyscy usłyszeli za dużo. Zostań sobie z Adamem, on na pewno pocieszy cię lepiej ode mnie. Życzę wszystkim udanej zabawy, a tobie miłego pobytu w Polsce. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. Cześć. - powiedziałem i wyszedłem z sali trzaskając mocno drzwiami. Mocna fala świeżego powietrza uderzyła w moje ciało. Tego było mi trzeba. Oddechu. Serce wali mi jak szalone. Jak ona mogła?! Byłem wkurwiony. Podszedłem do ściany opierając się o nią ciałem. Przeczesałem dłonią włosy. Kurwa! Odwróciłem się i walnąłem z całej siły pięścią w ścianę. Czułem pieczenie na moich kostkach i szczerze mówiąc miałem to głęboko w dupie. Usiadłem na zimny chodnik. Podkuliłem kolana do klatki piersiowej. Musiałem się wyżyć. Jedyne na co miałem ochotę to napić się do zgonu. Tak, to jest dobry pomysł. Już miałem udać się do samochodu, gdy usłyszałem głos za mną.
-Niall... - ktoś wyszeptał.
-Dajcie mi, kurwa święty spokój! - wykrzyczałem i odwróciłem głowę. O rany, tata Yoli był osobą, której w ogóle się nie spodziewałem. - Przepraszam, jestem po prostu wkurzony.
-Nic nie szkodzi. - powiedział i usiadł obok mnie. - Całkowicie cie rozumiem. Nie przejmuj się Yolą. Zrozumie swój błąd i znowu będziecie razem.
-Pan nic nie rozumie. Ona zawsze broni tego całego Adama, a ja zawsze jestem ten zły. Zawsze!
-Masz rację, całkowicie się z tobą zgadzam. Nie powinna go bronić, zwłaszcza po jego dzisiejszym. Mam nadzieję, że moja córka zrozumie błąd. Odwieźć cię do domu?
-Nie. Pan wybaczy, ale jedyne czego teraz chcę to porządnie się upić. - mężczyzna wstał i pokazał ręką lokal na przeciwko.
-No to chodźmy tam. Z chęcią się z tobą napiję. Może w końcu poznam lepiej mojego zięcia.
-Ja nawet nie wiem, czy jeszcze jestem chłopakiem Yoli. - powiedziałem wstając.
-Oj, nie gadaj głupot. Przecież to jasne, że się po jakimś czasie pogodzicie. A teraz chodź.- powiedział i razem ruszyliśmy w stronę baru. Właśnie szedłem z tatą mojej (chyba) dziewczyny upić się o godzinie 1 w nocy. Tego się w ogóle nie spodziewałem. To są chyba jakieś jaja!
środa, 26 czerwca 2013
Rozdział 59 ♥
-Muszę związać ci oczy, żebyś nie wiedziała gdzie jedziemy. - powiedział uśmiechnięty blondyn.
-To konieczne? - spytałam.
-Tak. Chce ci zrobić niespodziankę. - powiedział i cmoknął mnie w usta. Zawiązał na moich oczach jakiś materiał tak, że nie widziałam nic poza ciemnością. W sumie mi się to podobało. Taki mały dreszczyk emocji, delikatny przepływ adrenaliny bardzo zwiększył moją chęć zobaczenia tego, co mi przygotowali. Nie wiedziałam ile czasu minęło. Byłam pogrążona w rozmowie z Niall'em i nie miałam warunków, żeby spojrzeć na zegarek.
-Daleko jeszcze? - spytałam w końcu.
-Ale ty jesteś niecierpliwa. Już prawie jesteśmy na miejscu. - powiedział i już po krótkiej chwili zatrzymał samochód. Usłyszałam jak wysiada z samochodu. Próbowałam znaleźć swoją klamkę, ale to nic nie dało. Nagle poczułam, jak moje drzwi się otwierają, a ktoś bierze moją rękę. Jaki ktoś, wiadomo że to mój Horan. Zamknął samochód i prowadził mnie w jakimś kierunku. Nie słyszałam żadnej muzyki. Czyli opcja z imprezą odpada? Szkoda, bo chciałam się nieźle wybawić.
-Uważaj schodek. - powiedział trochę za późno, bo już zdążyłam się o niego potknąć. Na szczęście mój mężczyzna szybko zareagował i złapał mnie zanim upadłam. Pomógł mi wstać. Wziął mnie na ręce twierdząc, że nie chce ryzykować utratą mojej "pięknej" twarzy. Po kilku, jak mi się wydawało, schodkach postawił mnie na ziemię. Czułam, że rozwiązuje mi materiał z oczu. W końcu mogłam zobaczyć co się dzieje. Nagle zobaczyłam mnóstwo moich znajomych, którzy wszyscy głośno zaczęli śpiewać "Happy Birthday". Chciało mi się płakać. Niall stał za mną. Wiedziałam, że to wszystko jego sprawka. Uśmiechnięty śpiewał utwór razem z resztą. Rzuciłam mu się na ramiona. Byłam taka szczęśliwa. Stałam wtulona w jego ciepłe ciało. Horan śpiewał mi cicho do ucha. Przez całe moje ciało przebiegał przyjemny dreszcz. Boże, jak ten chłopak na mnie działa! W końcu ludzie przestali śpiewać. Nie chciałam opuszczać ramion Niall'a.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie. - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie czule. - Chyba muszę cię oddać gościom. Ode mnie prezent dostaniesz później. - uśmiechnął się i oddał mnie wam ramiona Rose. Przytulił ją najmocniej jak potrafiłam. Kochałam ją jak siostrę. W sumie to uważam ją za swoją siostrę. Jest najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam. Nasz moment minął i musiałam oddać się w ramiona innych osób. Najpierw był Louis, później Liam, Harry, Zayn, Adam, moja klasa, był nawet Tomek, moi rodzice (!). W życiu nie marzyłam o takiej imprezie. Dostałam tyle prezentów, że pewnie przez całe życie tylu nie przyjęłam. W końcu miałam chwilę dla siebie. Usiadłam przy jednym ze stolików. Był to spory klub. Ściany były czarne i czerwone. W jednym z rogów stał bar, po drugiej stronie było miejsce dla DJ'a. Było to naprawdę fajne miejsce.
~Perspektywa Niall'a~
Zabawa trwała. Wszyscy bawili się niesamowicie. Co chwila dostawałem gratulacje za zorganizowanie takiej imprezy. Widziałem jak Yola świetnie się bawi. Tańczyła, śmiała się. Była szczęśliwa. Widziałem to. Tort, który zamówiła Rose, był niesamowity. Dziewczyna zna się na tych rzeczach. Wyszedłem na chwilę do łazienki. Po chwili wróciłem znowu na salę. Rozglądałem się po niej w poszukiwaniu Yoli. Nie mogłem jej zobaczyć. Po chwili dostrzegłem ją przy barze. Jednak to, co ujrzałem przerosło moje oczekiwania. Co ona robi?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :* Wiem, że większość z Was w tej chwili mnie nienawidzi, bo rozdział miał być w poniedziałek a jest środa. Wybaczcie mi proszę.
Ogółem mam dla Was wiadomość, ale przekaże Wam to jutro w oddzielnej notce.
Jak u Was? :) Mam nadzieję, że dobrze. Piszcie, z chęcią poczytam. :)
Do zobaczenia prawdopodobnie jutro :* Miłego wieczoru :*
Forever Yours ♥
sobota, 22 czerwca 2013
Rozdział 58 ♥
...chodzi o jutrzejszy dzień. - powiedział, a ja w tym samym czasie przypomniałam sobie o moich jutrzejszych urodzinach.
-No co w związku z nim?
-Przyjadę po ciebie około 20. I dobrze by było jakbyś założyła jakąś sukienkę.
-Sukienkę? Po co?
-Jutro zobaczysz po co. - powiedział i usłyszałam jakieś krzyki w swojej słuchawce. - Wiesz, muszę kończyć. Chłopaki mnie wołają po coś. Zobaczymy się jutro.
-No tak. Leć do nich. Papa. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Dobranoc. - odpowiedział i się rozłączył. Po naszej krótkiej rozmowie poszłam spać.
Obudziłam się około 8. Jak na mnie było to bardzo dziwne zważając na fakt, że była sobota. Ciągle zastanawiałam się czemu mam założyć sukienkę. Obstawiałam, że Niall zabiera mnie na kolację albo na jakąś imprezę. Cokolwiek by to było byłam prze szczęśliwa, że spędzę ten wieczór z moim ukochanym. Cieszyłam się także z tego, że już za 2 dni wylatujemy do Polski. Boże, jak ja tęsknię za moją rodziną, moim starym domem, moimi przyjaciółmi. Tak bardzo chcę już tam być. To będzie początek maja, więc pogoda powinna być wspaniała. Brakuje mi tego polskiego słońca. W Londynie zazwyczaj pada deszcz, więc powrót do takiej wysokiej temperatury będzie niesamowity. Po zwleczeniu się z łóżka, udałam się do łazienki, żeby wykonać typowe poranne czynności. Potem udałam się na śniadanie. Jak się okazało wszyscy jeszcze spali. Pięknie... Są moje urodziny, a muszę sama robić sobie śniadanie. Podeszłam do jednej z szafek i wyciągnęłam z niej miskę i płatki. Nalałam do naczynia mleka wyjętego z lodówki i poszłam do salony, żeby zjeść spokojnie śniadanie przed telewizorem. Mój spokój został prawie natychmiastowo przerwany przez moją mamę.
-Córciu, wszystkiego najlepszego. Spełnienia marzeń, żebyś w końcu skończyła szkołę, żeby układało ci się z Niallem. Czego sobie życzysz. - powiedziała uśmiechnięta i zaczęła mnie tulić i całować. Nie lubiłam takich rzeczy, no chyba że robił to Niall. Jednak postanowiłam przełamać się i nie przerywać czułości mamy. W końcu dzisiaj moja osiemnastka. W Anglii nie obchodzi się takich rzeczy, ale w Polsce to jeden z ważniejszych dni w życiu. Pewnie jak pojedziemy do rodziny wyprawią mi jakieś przyjęcie. W końcu mama przestała mnie przytulać. Uff... Co za ulga.
-Prezent dostaniesz później.
-Mamo, przecież wiesz, że nie lubię prezentów. - powiedziałam przewracając oczami.
-Wiem, ale osiemnastkę masz tylko raz w życiu i chcę, żeby był to twój wyjątkowy dzień. - powiedziała i poszła do kuchni. Po chwili na dół zeszli mój tata i Tomek. Złożyli mi życzenia, co w przypadku mojego brata było strasznie dziwne. No ale cóż, to w końcu moje urodziny.
Reszta dnia minęła mi bardzo szybko. Obijałam się na kanapie, odczytując wiadomości z życzeniami, które przysyłali mi znajomi. Miło, że o mnie pamiętali. Dochodziła 18. Postanowiłam zacząć się szykować. Wzięłam szybki prysznic. Potem ułożyłam sobie włosy, robiąc na nich lekkie fale. Byłam w trakcie robienia makijażu, gdy do ktoś wszedł do mojego pokoju. Byłam pewna, że to Niall i się nie myliłam. Objął mnie od tyłu całując mój policzek.
-Wszystkiego najlepszego, skarbie. - wyszeptał mi do ucha. Poczułam dreszcze przechodzące przez mój kręgosłup. Dlaczego ten chłopak zawsze tak na mnie działa?
-Dziękuję. - powiedziałam odkręcając się w jego stronę. Pocałował mnie czule w usta. Nie chciałam kończyć tego pocałunku, ale wiedziałam, że i tak jestem spóźniona.
-Gotowa? - spytał Niall.
-Jeszcze tylko sukienka. - powiedziałam z głową zanurzoną w szafie. Niall leżał na moim łóżku i przypatrywał mi się.
-Wiesz, że przez ciebie jesteśmy już nieźle spóźnieni. Proponuję ci się pospieszyć.
-Tak właściwie to gdzie jedziemy? - spytałam, bo ciągle mnie to ciekawiło. Chłopak wstał i podszedł do mnie.
-Dowiesz się jak ruszysz w końcu swój zgrabny tyłeczek. - powiedział i z wielkim uśmiechem na twarzy klepnął mnie w pupę. Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
-Panie Horan! Czy dobrze się pan czuje? Nigdy pan nie robił takich rzeczy. - zaśmiałam się.
-Ale chyba od dzisiaj zacznę. - zaśmiał się. W tym samym czasie wyciągnęłam dwie sukienki: niebieską i czerwoną.
-Która? - spytałam blondyna.
-Yyy... Niebieska.
Po założeniu na siebie stroju udaliśmy się z Niallem do samochodu. Zastanawiałam się ciągle, gdzie on chce mnie wywieźć. Zanim ruszyliśmy, Irlandczyk wziął swój telefon i przyłożył go do swojego ucha.
-Cel w drodze. - powiedział i uśmiechnął się do mnie szeroko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć. :* Jak Wam, kochani dzień minął? Ja osobiście jestem padnięta. Za dużo pracy, za duży upał...
Jak myślicie, gdzie Niall zabiera Yolę? :) Czy weźmie ją na romantyczną kolację przy świecach? Czy wywiezie ją gdzieś w krzaki? xD Tego dowiecie się już niebawem. Prawdopodobnie około poniedziałku, gdyż jutro najpierw spotykam się z przyjaciółmi, a później mam imieniny babci. :)
Miłego wieczoru! :*
Forever Yours ♥
piątek, 21 czerwca 2013
Rozdział 57 ♥
Jeśli czytasz, skomentuj. To dla mnie bardzo ważne. ♥
-Co Ty tu robisz i czego chcesz?! - warknęłam ostro do Maxa.
-Skarbie, może trochę innym tonem? - uśmiechnął się szyderczo.
-Skarbie?! Na głowę ci padło czy coś? Nie waż się tak do mnie mówić.
-Dobra, dobra. Spokojnie. Chce porozmawiać.
-Niby o czym?
-O nas. - powiedział, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Jakich nas, człowieku? Nas już nie ma od dawna.
-Ale Yola, posłuchaj mnie. Ja ciągle cię kocham. Proszę wróć do mnie. - Zaczął zbliżać się do mnie. Odruchowo odsunęłam się od niego.
-Czy ty się dobrze czujesz? Po tym co mi zrobiłeś, po tym jak na mnie gadałeś i ośmieszałeś tak po prostu chcesz do mnie wrócić? O nie... Nie ma mowy...
-Ale Yola, zrozumiałem że to co robiłem było złe i chcę to naprawić. Wróć do mnie, proszę.
-Nie. Po pierwsze nie chce cię znać, po drugie nic do ciebie nie czuje, po trzecie mam chłopaka którego kocham.
-Przecież możesz go rzucić i być bardziej szczęśliwa ze mną.
-Z tobą? - parsknęłam. - Chyba nie wiesz jak ja się czułam gdy mnie tak poniżałeś przy wszystkich. A teraz prosisz żebym do ciebie wróciła. Nie ma mowy! A teraz wyjdź i nigdy więcej do mnie nie przychodź. - powiedziałam i wtedy do pokoju wpadła Rose.
-Cześć, Yoo... - nie dokończyła, bo zauważyła kto jest ze mną w pokoju. - Co ty tu robisz?
-On właśnie wychodzi, prawda? - powiedziałam.
-Tak, chyba na mnie już pora. Ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - odparł Max.
-Chyba kpisz.
-Nie. Do zobaczenia. - powiedział znowu z uśmieszkiem, przez który zrobiło mi się nie dobrze.
-Co ten debil tu robił?! - spytała Rose.
-Przyszedł i chciał, żebym do niego wróciła.
-Żartujesz sobie? - spytała z niedowierzaniem. Opowiedziałam jej co dokładnie mówił.
-Niall wie o nim? - spytała przyjaciółka.
-Tak. - odrzekłam i opowiedziałam jej jak to było. Rozmawiałyśmy tak do późna. Niestety Rose musiała już iść. Odprowadziłam ją do drzwi i udałam się znowu do siebie. Cieszyłam się, że do mnie przyszła. Potrzebowałam takiej rozmowy sam na sam. Byłam strasznie śpiąca. Zerknęłam na telefon, sprawdzając czy Niall się odzywał. Okazało się, że mam 2 sms-y i 4 nieodebrane połączenia! Miałam wyłączone dźwięki i nie słyszałam, że próbował się ze mną skontaktować. Zadzwoniłam szybko do chłopaka.
-No w końcu odebrałaś! - powiedział od razu. - Już się bałem, że coś się stało.
-Nic mi nie jest, skarbie. Miałam wyłączone dźwięki i nie słyszałam, że dzwonisz. A miałam gości to nie patrzyłam na telefon.
-Jakich gości?
-Nie denerwuj się tylko ale przyszedł Max.
-Co!? - słyszałam złość w jego głosie.
-Tak. Ale od razu go wygoniłam z domu.
-Czego chciał?
-Prosił mnie, żebym do niego wróciła.
-Jak on śmie? Jeszcze jeden taki numer i się z nim rozprawie.
-Niall spokojnie. Nic się nie stało. Przyszła Rose i sytuacja została opanowana. - powiedziałam spokojnie z lekkim rozbawieniem.
-No to dobrze. Słuchaj, mam dla Ci coś ważnego do przekazania...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko! :* Jak tam Pyszczki moje? :D
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale moje plany się zmieniły i nie miałam czasu nic napisać. A dzisiaj też rozdział taki byle jaki, bo właśnie przyszłam ze szkoły i już szykuje się do koszenia boiska.
Mam boski humor! ♥ Mam wyniki egzaminów i napisałam je najlepiej!! :D Boże, ciągle w to nie wierzę. ;)
Jutro rozdział powinien być na 90% :)
Miłego dnia i niech ten upał już sobie pójdzie! :*
Forever Yours ♥
wtorek, 18 czerwca 2013
Rozdział 56 ♥
... chyba za bardzo mnie lubi, bo nie może mi odmówić i dał mi i chłopakom tydzień urlopu. A no i mam zgodę na lot do Polski pod warunkiem, że prasa się o tym nie dowie. - powiedział, a moja podświadomość zaczęła skakać z radości.
-Boże, tak się cieszę! - krzyknęłam z radości i mocno przytuliłam mojego chłopaka.
-Hej, bo mnie zadusisz. - zaczął się śmiać, ale ja nie przestawałam go przytulać. Byłam taka szczęśliwa. Nie wierzyłam, że Niall pojedzie ze mną do Polski. A jednak to prawda. Moja radość sięgała zenitu.
-Kocham Cię. - powiedziałam i pocałowałam go w jego gorące usta. Chłopak odwzajemnił mój pocałunek.
-Ja ciebie też. - wyszeptał mi do ucha. - Idziemy do domu? - spytał. Przytaknęłam i ruszyliśmy do mnie.
Gdy doszliśmy do mojego domku od razu powiedzieliśmy moim rodzicom o wspaniałej wiadomości. Ku mojemu zdziwieniu moi rodzice ucieszyli się tak samo jak ja. Największym entuzjazmem wykazał się Tomek. Jak powiedział "w końcu będzie miał jakieś męskie towarzystwo". W sumie to miał raję, bo w mojej rodzinie przeważa liczba kobiet. Resztę wieczoru spędziliśmy no rozmowie i obgadywaniu szczegółów naszej podróży. Niall kompletnie nie wiedział jakie ma wziąć ciuchy, jak ma się zachowywać. Próbowałam go uspokoić mówiąc, że mamy jeszcze trochę czasu do wyjazdu i ze wszystkim go zapoznam. Był z niego straszny panikarz. Niestety ok. 20 Niall musiał wracać do domu, bo nazajutrz mieli nagrania z samego rana. Nie chciałam, żeby jechał. Było mi z nim tak dobrze. Nie miałam na swoim koncie wielu związków, ale tylko do Nialla żywiłam takie uczucia. To jego kochałam całym sercem. Jego i tylko jego. Niestety musiał już wracać więc pożegnaliśmy się i Horan wrócił do siebie.
Reszta tygodnia minęła mi bardzo szybko. Był piątek i właśnie wracaliśmy ze szkoły. Jutro miały być moje urodziny. Nie wspominałam o nich nikomu, nie lubiłam jak ktoś dawał mi prezenty. I tak byłam szczęśliwa. Miałam rodzinę, przyjaciół, a co najważniejsze miałam miłość mojego życia, miałam Nialla. Jego nie zamieniłabym na żadne skarby świata. Byłam pewna, że moi rodzice kupią mi coś. Jak zawsze. Mam nadzieję, że nie będzie to drogo kosztowało. Jestem nieśmiała i nie lubiłam, jak ktoś wydaje na mnie dużo pieniędzy. Doszłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem. Nauczyciele dali nam dzisiaj nieźle popalić. Położyłam się na łóżku i czekałam aż dostanę jakąś wiadomość od Nialla. Nie chciałam pisać pierwsza, bo nie chciałam mu przeszkadzać jeśli robił coś ważnego
~Perspektywa Niall'a~
Wracaliśmy z chłopakami do domu. Byliśmy zmęczeni, ale i podekscytowani jutrzejszym dniem. Tak, to jutro są urodziny Yoli. Mamy z Rose niespodziankę dla niej. Mamy nadzieję, że się ucieszy. Nie wiedziałem, że współpraca z nią jest taka miła. Mieliśmy przy tym dużo śmiechu, frajdy. Fajnie jest poznać bliżej kogoś z kim przyjaźni się Yola. Oczywiście nie mam nawet najmniejszego zamiaru poznać bliżej Adama. Myślę, że ta znajomość skończyłaby się źle. Nie sądzę, że udałoby się nam nawiązać dobry kontakt. Mam nadzieję, że nie będę musiał się z nim często widywać. To dla jego i mojego dobra. Niestety będę widział się z nim jutro. Nie chciałem, żeby był wmieszany w naszą niespodziankę, ale Ros e chciała, żeby przyszedł. W końcu to dobry kolega Yoli. Telepie mną na samą myśl o tym. Ale przecież nie zabronię jej spotykać się ze znajomymi. To mogłoby się skończyć kłótnią, której nie chcę. Zadzwoniłem do Rose spytać się, czy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Został nam jedynie dzień. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
~Perspektywa Yoli~
Leżałam ciągle na łózku. Ani jednej wiadomości od Nialla. Pewnie jest bardzo zajęty, a ja nie chcę mu przeszkadzać. Przekręcałam się z boku na bok. Strasznie się nudziłam. Postanowiłam napisać do Rose. Wzięłam telefon do ręki, gdy nagle do pokoju weszła moja mama.
-Skarbie, masz gościa. - powiedziała lekko zdenerwowana. Jej wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego. Miałam rację. Po chwili w drzwiach stanęła wysoka postać mężczyzny.
-Cześć. - powiedział z chytrym uśmieszkiem. Moje serce zaczęło wybijać szybszy rytm. W moim gardle rosła wielka gula. Byłam przerażona i wściekła. Co on tu robi do cholery?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! :* Dzisiaj też troszeczkę dłuższy, ale nie przyzwyczajajcie się, bo jutro wracam do szkoły i nie będę miała czasu pisać. :(
Zadowoleni, że menedżer się zgodził na wyjazd Nialla? :) Zapowiem Wam, że do tego wyjazdu odbędzie się kilka dramatów w życiu Yoli. W ciągu tygodnia jej życie wywróci się o 180*. Wrócą dawne cierpienia, itd., itp. Taak... jestem okrutna :P
Wiecie kto przyszedł do Yoli? Mała podpowiedź: ten osobnik pojawił się już w tym opowiadaniu :P
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Rozdział 55 ♥
Mój nastrój dzisiaj jest już trochę lepszy. Jednak ciągle mam dołek. Ma ktoś pożyczyć łopatę, żeby jakoś się z niego wykopać?
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 54 ♥
...pamiętasz, że jedziemy do Polski, prawda? - zaczęła moja mama.
-No tak. Jak mogłabym zapomnieć?
-No więc właśnie. Babcia chce zrobić w tym czasie zjazd rodzinny i powiedziała, że chce bardzo poznać Twojego chłopaka. - uśmiechnęła się mama.
-Naprawdę?
-Tak. - odpowiedział mi mój tata.
-To super. W sumie miałam wam to sama zaproponować. I szczerze mówiąc nawet rozmawiałam o tym już z Niall'em.
-I co? Pojedzie?
-Jeszcze nie wiadomo. Miał się zastanowić.
-To niech lepiej się zgodzi, bo babcia nie lubi jak się jej odmawia. - zaśmiała się mama. Porozmawiałam z nimi jeszcze chwilę. Później poszłam na górę, wzięłam prysznic i położyłam się na łóżko. Wzięłam telefon i napisałam do Niall'a smsa.
Y: Jak kolano? xx
N: Już lepiej. :) Harry się mną teraz opiekuje.
Y: Wyzdrowiejesz do 2 tygodni? :)
N: A co jest za 2 tygodnie?
Y: Moje urodziny i wyjazd do Polski.
N: Czemu nie mówiłaś, że masz urodziny za 2 tygodnie?!
Y: Bo one są za tydzień.
N: Dasz mi numer do Rose?
Y: Ok, ale po co?
N: Muszę się z nią dogadać w sprawie urodzin, a przy okazji dam go Harry'emu. :P
Y: Ok. Myślałeś już nad tym, czy pojedziesz ze mną do Polski? xx
N: Trochę tak. Ale nie wiem, czy menedżer da mi urlop.
Y: Proszę, postaraj się dla mnie :)
N: Dla Ciebie wszystko xx
Y: Kocham Cię xx
N: Ja Ciebie też, Skarbie xx
Y: Idę spać. Dobranoc xx Słodkich snów xo
N: Dobranoc xx
Odłożyłam telefon i udałam się w piękną krainę snów.
Miałam straszny sen. W sumie mi nie działa się żadna krzywda. Byłam w jakimś klubie, muzyka grała głośno i było mnóstwo ludzi. Po środku formowało się kółeczko, ludzie zaczęli się krzyczeć. Szłam za głosem tłumu. Nagle zobaczyłam scenę, jakby z ringu bokserskiego. Dwie osoby miały walkę. Nie wiedziałam kto to. Jednak czułam, że postacie te są mi bliskie. Nagle jedna z nich wymierzyła mocny cios w szczękę drugiej i postać upadła na ziemię. Wtedy ujrzałam zakrwawioną twarz mojego blondyna...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :* Jak u Was?
U mnie dupa. Życie wali mi się po całości. Mam ochotę zwinąć się w kłębek, zacząć ryczeć, a później usnąć i obudzić się jak wszystko będzie już ok.
Nie wiem, kiedy będą kolejne rozdziały. Nie mam siły i ochoty pisać o miłości, skoro osobiście to uczucie rozwala mnie od środka. Czemu nieodwzajemniona miłość tak boli?
Koniec moich idiotycznych problemów.
Miłego dnia!
Forever Yours ♥
czwartek, 13 czerwca 2013
Rozdział 53 ♥
...Rose.
-Hej, Rose. Z tej strony Niall. Mam do Ciebie małą sprawę.
-No mów, słucham.
-No bo mój przyjaciel twierdzi, że jesteś piękna i miła i bardzo chciałby się z tobą umówić.
-Bardzo mi miło. Ale co to za przyjaciel?
-Umówisz się z nim jak powiem ci, że to Harry?
-Harry? Naprawdę?
-Serio, serio.
-Yyy... No w sumie czemu nie. Myślę, że fajny chłopak z niego.
-Czyli mogę dać mu twój numer telefonu?
-Tak.
-Ok, dzięki. Bo wiesz, Yola nie chciała mu dać tego numeru. Nie wiem czemu. - zaśmiałam się, bo teraz na mnie będzie skarżył.
-Pewnie zazdrości, że idę z Harry'm na randkę. - usłyszałam śmiech Rose.
-Przepraszam bardzo, czy coś ci we mnie nie pasuje?
-Nie no wiesz. Nie chciałam ci tego mówić, ale Harry jest bardziej męski. - znowu śmiech przyjaciółki.
-Czy mam wstać, jechać do ciebie i udowodnić ci, że jestem bardzo męski?! - spojrzałam zdziwiona na Niall'a i szturchnęłam go łokciem w brzuch. On się tylko zaśmiał.
-Nie! Yola by mnie chyba zabiła! - dobrze mówi, polać jej.
-No dobra, dobra. To idę zeswatać cię z Harry'm. Pewnie się ucieszy. To na razie.
-Pa. - powiedziała i się rozłączyła. Niall siedział uśmiechnięty na łóżku. Ja założyłam ręce na klatce piersiowej i zrobiłam obrażoną minę.
-Co jest, Kotek?
-Czy mam jechać i pokazać ci jaki jestem męski?!
-No co? Nie mogę? - zaśmiał się.
-No chyba nie jej.
-Oo... Czyli mam pokazać to tobie, tak? - Horan zaczął poruszać brwiami, co wywołało cichy śmiech, jednak wciąż starałam się być obrażona.
-Nie to miałam na myśli. - zaśmiałam się, bo Niall zaczął składać pocałunki na moim ciele. - Niall. - zaśmiałam się. Jego usta były takie miękkie i ciepłe. Ich dotyk sprawiał mi tyle przyjemności. Blondyn podniósł się i położył się tak, że leżałam pod jego ciałem. Zaczął całować mnie z taką namiętnością. To było niesamowite. Czułam się tak pierwszy raz. Nasze języki toczyły ze sobą zaciętą walkę. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Oczywiście, jak zawsze, musiał nam ktoś ją przerwać. Tym razem był to Harry. Zapukał i wszedł. W tym samym momencie Niall spadł z łóżka, bo leżeliśmy na jego brzegu, a Hazza wszedł tak nagle.
-Siemanko, dasz mi już jej numer? - spytał zniecierpliwiony Harry. Wybuchnęłam strasznym śmiechem. - Co? - spytał zdezorientowany Harry. Spojrzałam na podłogę i znowu zaczęłam się śmiać.
-Styles! Chyba cię zamorduje! - wykrzykiwał Niall. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Sorki Niall. Nie wiedziałem, że wy tu coś ten teges. - zaśmiał się Harry. Od razu skarciłam go spojrzeniem.
-Nie my ten teges, tylko ty wchodzisz tak nagle, że się przestraszyłem i spadłem z łóżka. - mówił i zaczął wstawać, jednak znowu upadł na ziemię. - Kurde, moje kolano. - powiedział i się skrzywił.
-Boże, Niall, wszystko dobrze?
-Niezbyt. Przez naszego Loczka będę musiał chodzić znowu w usztywniaczu. - Harry podszedł do Niall'a i pomógł mu wstać. Blondyn położył się na łóżko obok mnie.
-Przyniosę ci lodu. - powiedziałam i wyszłam. Skierowałam się do kuchni i wyjęłam z zamrażarki lód. Wzięłam jeszcze ścierkę i poszłam z powrotem na górę. Na schodach minęłam Louis'a.
-Po co ci lód? - spytał zdziwiony.
-Niall spadł z łóżka i boli go kolano.
-O kurcze. - powiedział i poszedł ze mną do pokoju blondyna. Usiadłam na łóżko i położyłam lód na jego kolano. Chłopaki po chwili wyszli, a my zostaliśmy sami. Wtuliłam się w tors chłopaka, zaciągając się zapachem jego perfum. Horan objął mnie ramieniem i włączył telewizor. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy. Niestety musiałam wracać do domu, więc poprosiłam Louis'a o podwiezienie. Pożegnałam się z Niall'em i wyszłam z domu do samochodu Tommo. Całą drogę rozmawialiśmy, jednak Louis nagle zszedł na temat Adama.
-Słuchaj, Yola. Ja rozumiem, że Adam to tylko twój kolega i nikt inny. Ale wiesz, jak czuje się Niall?
-Domyślam się, Louis. Ale ja chciałabym się kolegować z Adamem.
-No tak, rozumiem to. Ale proszę cię. Nie rób nic głupiego, bo Niall sobie z tym nie poradzi. Wiesz jaki on jest. Jesteś pierwszą dziewczyną, z jaką się tak zaangażował.- mówił i akurat samochód zajechał pod mój dom.
-Wiem. Nie martw się, nie zepsuje tego. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. - Pa. - powiedziałam i wyszłam. Od razu weszłam do środka mojego domu i pokierowałam się z stronę salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
-O Yola, dobrze, że jesteś. Chcemy o czymś z Tobą porozmawiać. - usiadłam na fotelu naprzeciw ich.
-No słucham.
-Chodzi o to, że...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie, Kochani! :* Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam czasu nic dodać. Wróciłam o 20 ze szkoły, a potem siedziałam do 22 szukając muzyki na bal. Tak w ogóle to bal jest już JUTRO!! ♥ Nie mogę się doczekać. *.* Salę mamy prawie udekorowaną, dzisiaj będziemy dopracowywać szczegóły i będzie pięknie :P
Kolejny rozdział dopiero w sobotę, bo przez te dwa dni będę miała niezły zapierdziel.
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥
KOMENTUJCIE ♥
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Rozdział 52 ♥
Jeżeli czytasz, skomentuj. Dla Ciebie to chwila, a mi na tym bardzo zależy. ♥
...nie wiem, jak to powiedzieć.
-Harry, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
-No ok. Czy ta twoja przyjaciółka Rose ma chłopaka? - zdziwiłam się na jego pytanie.
-Nie. Czemu pytasz?
-Bo tak sobie pomyślałem, że może zaprosiłbym ją na lody czy coś.
-A co z tą dziewczyną z parku?
-Widzieliśmy się dzisiaj, ale ona leciała tylko na moją kasę i sławę. Więc powiedziałem jej, że nic z tego. A Rose wydaje się być inna.
-Bo ona jest inna. - powiedziałam pomiędzy jego wypowiedzią.
-No właśnie. Wydaje się być miłą, przyjazną osobą, a do tego jest śliczna. - miło było, że Harry tak o niej mówił, ale nie podobało mi się to, że chce wplątać ją w te jego gierki.
-Hazza, rozumiem, że ci się podoba, ale proszę cię nie rób nic głupiego. Znam cię dobrze i wiem jaki z Ciebie podrywacz, a nie chce żeby Rose była twoją kolejną zdobyczą.
-Yola, nie masz o co się martwić. Możesz mi zaufać. Tym razem nie będę zachowywał się jak zawsze. Jak zobaczyłem Rose od razu pomyślałem, że z chęcią się z nic umówię. Z nią jest inaczej niż z resztą dziewczyn. - uśmiechnął się.
-Harry, ufam Ci i masz tego nie zmarnować. Jeśli skrzywdzisz Rose, wydłubię ci oczy tymi rękami. - mówiłam machając moimi dłońmi przed jego twarzą.
-To dasz mi do niej numer?
-Tak, ale najpierw z nią pogadam. - puściłam mu oczko i poszłam do pokoju Niall'a. Zdziwiłam się, że go tam nie było. Postanowiłam się trochę rozejrzeć. Na półkach było dużo ramek ze zdjęciami. Zaczęłam je oglądać. Domyślałam się, że to zdjęcia jego rodziny i bliskich. Później podeszłam do gitary, która stała w kącie pomieszczenia. Wzięłam ją do ręki i poszłam usiąść na łóżko. Zaczęłam brzdąkać na niej "Wehikuł czasu". Tak dawno nie grałam tej piosenki. Od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. To mój ulubiony utwór, który zawsze będzie kojarzył mi się z Polską. Byłam w trakcie gry, kiedy do pokoju wszedł mój chłopak. Przestałam na chwilę grać i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie przestawaj, graj dalej. Chcę posłuchać. - powiedział kładąc się na łóżko naprzeciwko mnie. Patrzył mi w oczy i uśmiechał się pod nosem. Grałam dalej. W końcu utwór się skończył.
-Co grałaś? Nie znam tej piosenki.
-Nie masz prawa jej znać, bo to polska piosenka. Z resztą moja ulubiona.
-Jaki ma tytuł? - spytał zaciekawiony.
-Wehikuł czasu. - powiedziałam po polsku. Chłopak otworzył szerzej oczy.
-Co? - spytał a ja ze śmiechem powiedziałam mu tytuł, tym razem w języku angielskim.
-Powiedz mi coś po polsku.
-"Chłopak, który leży obok mnie jest całym moim życiem i mam straszną ochotę pocałować go w te jego gorące usta." - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Macie fajny akcent. A teraz przetłumacz mi co powiedziałaś. - zaśmiał się. Przetłumaczyłam mu, a on odstawił gitarę. Szedł w moją stronę powoli, z gracją. Oparłam się na łokciach i przegryzłam wargę. Horan uśmiechnął się szeroko i był coraz bliżej. Klęknął nade mną tak, że jego kolana były po dwóch stronach mego ciała. Zaczął się pochylać, aż musiałam położyć się na łóżku. Wpił swoje soczyste usta w moje i zaczął mnie całować najpierw delikatnie, a później bardziej namiętnie. To było wspaniałe, coraz bardziej zatracaliśmy się w pocałunku. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i próbowaliśmy złapać oddech.
-Kocham Cię. - szepnął Niall.
-Ja ciebie też. - uśmiechnęłam się i podniosłam się lekko, żeby złożyć na jego ustach krótkiego buziaka. Blondyn położył się obok mnie.
-Wiesz, że Harry'emu podoba się Rose. - zaśmiałam się zerkając w stronę chłopaka.
-Żartujesz sobie? - zdziwił się Niall.
-Nie, serio mówię. Chce, żebym dała mu jej numer.
-Dałaś mu ten numer, prawda?
-Nie.
-Czemu? - zdziwił się Horan.
-Bo najpierw chcę z nią o tym porozmawiać.
-Daj mi swój telefon.
-Po co? - zdziwiłam się. Po co nagle mu mój telefon? Dziwne.
-Po prostu daj. - wyjęłam ze spodni komórkę i podałam ją chłopakowi. On zaczął coś na nim robić i nagle przyłożył urządzenie do ucha.
-Do kogo dzwonisz? - nie odpowiedział, tylko wziął na głośnik.
-Halo? - zdziwiłam się, gdy poznałam, że telefon został odebrany przez...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry! :* Pewnie już w szkole jesteście :P A ja właśnie leże sobie w łóżku i próbuję się zmusić do pójścia do szkoły xd
Dodaję dzisiaj rano, bo jak mówiłam później mogę nie mieć czasu.
Kolejny rozdział pojawi się dopiero w środę lub czwartek. Niestety szkoła :\
Udanego dnia, Miśki :*
Forever Yours ♥
niedziela, 9 czerwca 2013
Rozdział 51 ♥
-Niall, czemu tam idziemy?
-A tak sobie z nudów.
-Nie lepiej by było iść do domu?
-Nie, bo mam pewien pomysł. - uśmiechnął się pod nosem i szedł dalej. Wiedziałam, że nie ustąpi i nie powie mi jaki ma plan, więc już nie pytałam.
Doszliśmy do parku po jakiś 10 minutach. Na szczęście nikt nas nie poznał. Byliśmy w "naszym miejscu". Nie mogłam nadziwić się widokom tego miejsca. Było tu tak pięknie. Niall podszedł do jednego drzewa i wyjął coś z kieszeni. Podeszłam bliżej niego. Miał w ręku scyzoryk. Otworzył z niego nóż i zaczął "rzeźbić" coś z drzewie.
-Co ty robisz? - spytałam zdziwiona.
-Próbuję wyryć nasze inicjały w drzewie. - mówił uśmiechnięty. Nie przeszkadzałam mu. Oparłam się o drzewo i przyglądałam się dokładnie. Był taki skupiony. Uśmiechnął się do mnie.
-Rozpraszasz mnie. - zaśmiał się.
-Ale ja tak lubię na ciebie patrzeć. - powiedziałam, ale odpuściłam i odeszłam od niego kawałek. Mogłam oglądać jego plecy. Mimo bluzy, którą miał na sobie, widziałam jego wspaniałe mięśnie. Blondyn starał się o utrzymanie formy. Wciągał ogromne ilości jedzenia, a był taki szczupły. Nie wiedziałam, jak on to robi. Zazdrościłam mu tego i pewnie nie tylko ja. W końcu Niall skończył swoje dzieło. Było to serduszko, a w nim nasze inicjały. To było takie słodkie i romantyczne. Przytuliłam go mocno, a on objął mnie swoimi silnymi ramionami.
-Kocham cię. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
-Ja ciebie też. - odpowiedział i cmoknął mnie w usta. Zerknęłam ostatni raz na drzewo i poszliśmy z Horanem do ich domu. Robiło się trochę chłodno, więc wtuliłam się w swoje ramiona. Niall zerknął na mnie.
-Skarbie, czemu nie mówisz, że ci zimno? - mówił, zdjął swoją bluzę i zarzucił mi na ramiona.
-Bo teraz tobie będzie zimno. - powiedziałam i już chciałam zdjąć jego ciuch, ale chłopak zatrzymał mnie splatając nasze palce razem.
-Przy tobie zawsze jest mi gorąco. - zaśmiałam się z jego odpowiedzi. No tak, Niall Horan zawsze gorący.
Doszliśmy do domu. Zdjęliśmy buty i poszliśmy do salonu. Było ok. 18, więc postanowiliśmy zrobić jakąś kolację. Zastanawialiśmy się dłuższy czas, ale postanowiliśmy zrobić kopytka. Niall nie miał pojęcia, co to jest, a ja chciałam mu przybliżyć trochę polskiej kultury. Przedstawiłam Horanowi ogólny plan działania. Takie gotowanie sprawiało mi ogromną frajdę, a jak miałam gotować z moim ukochanym to byłam w siódmym niebie. Wyrobiłam ciasto i zaczęliśmy z Niallem kroić kopytka. Oczywiście blondyn nie mógł przegapić okazji, żeby się powygłupiać i obsypać mnie mąką. Nie byłam mu dłużna i tak zaczęliśmy wojnę na mąkę. Byliśmy cali biali.
-Rozejm? - spytał chłopak.
-Rozejm. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Ten do mnie podszedł i złożył krótkiego całusa na moich ustach. Wróciliśmy do robienia kolacji. Po ugotowaniu naszego dania wyłożyliśmy je na talerze. Najpierw spróbował Niall.
-To jest pyszne! - powiedział i zaczął jeść wszystkie kopytka.
-Ej, zostaw trochę dla mnie i chłopaków! - zaśmiałam się i zabrałam mu talerz. Postawiłam go na stole i zawołałam chłopaków. Wytłumaczyłam im, że to danie jest z polski z czasów mojego dzieciństwa na wsi. Chłopakom też smakowała nasza kolacja. Po skończonym daniu wzięłam talerze i zaczęłam zmywać. Nie wiem, czemu się w ogóle na to zgodziłam. Na szczęście po chwili ktoś zjawił się w drzwiach.
-Hej, pomóc ci? - spytał Harry.
-W sumie to tak. Będziesz płukał. - uśmiechnęłam się do chłopaka, a on od razu wziął się za wyznaczoną mu rzecz.
-Wiesz, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. - mówił nie pewnie.
-No słucham.
-Bo chodzi o to, że...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :* To coś na górze nazwę jednym słowem: dupa. Nudny, jak flaki z olejem. Ale mówiłam Wam, że z weną ostatnio kiepsko. :\ Ten i kolejny będą strasznie krótkie, ale o następne postaram się bardziej. :) Obiecuję :D
Nie wiem, czy rozdział pojawi się jutro, bo mam trening i z resztą szkoła :\ Ogółem rzecz biorąc w tym tygodniu może pojawić się jeden rozdział, no może dwa. Przepraszam, ale oceny same się nie poprawią :(
Ale lipna pogoda u mnie :( Same burze... U Was rteż?
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥
KOMENTUJCIE ♥
czwartek, 6 czerwca 2013
Rozdział 50 ♥
...Rose. Stała i rozmawiała z Danielle.
-Cześć chłopaki. - powiedziała uśmiechnięta Danielle i podeszła do Liam'a. Ja podeszłem do Rose.
-Cześć Rose.
-Cześć Niall. A wy co tu robicie? - spytała zaskoczona.
-Liam wyciągnął nas z domu, powiedział, że będzie fajnie.
-No tak. Ale mamy mały problem.
-Jaki?
-Yola i Adam tu jest. - powiedziała, a we mnie aż się zagotowało. Co ta pała tu robi?! - Ale Niall, spokojnie. Nie denerwuj się, to tylko znajomy.
-Taki znajomy, że chce zniszczyć nasz związek. Chyba wracam do domu. - powiedziałem i już miałem się cofać. Powstrzymała mnie ręką Rose.
-Niall, proszę, zostań. - powiedziała, a ja westchnąłem głęboko. Nie wiedziałem, co mam robić. Postanowiłem zostać. Udaliśmy się w 7 na salę główną. Przy okazji przedstawiłem chłopakom Rose. Dziewczyny poszły się przebrać i rozgrzać. Usiadłem na końcu "widowni", bo było to tylko poukładane kilkanaście krzeseł. Chłopaki podeszli przywitać się z Yolą. Wyglądała na zadowoloną. Oczywiście przy jej boku stał Adam, jak jakiś przydupas. Byłem wściekły. Dlaczego ona woli stać z nim niż porozmawiać ze mną? Czy my już nie jesteśmy razem? Wybrała jego? Nie mogłem znieść tej myśli. Szczęśliwe towarzystwo stało sobie w kółeczku, a ja siedziałem sobie sam. Nie mogłem już tam siedzieć, nie mogłem patrzeć na ich grupkę, a zwłaszcza na jedną osobę. Wkurzyłem się. Wstałem i wyszedłem z sali. Trzasnąłem przy okazji drzwiami. Szedłem szybkim krokiem. Znając życie zaraz przybiegnie za mną któryś z chłopaków. Stwierdziłem, że ułatwię im to. Stanąłem na środku korytarza. Przeczesałem włosy swoimi dłońmi. Chciałem się uspokoić. Usiadłem na podłodze pod ścianą, chowając głowę między kolanami. Zacząłem oddychać wolniej, żeby uspokoić bicie swojego serca. Po chwili usłyszałem czyjeś kroki. Nie podnosiłem głowy. Kroki były coraz bliżej. Osoba usiadła obok mnie. Nie wiedziałem kto to, dopóki nie poczułem tego charakterystycznego zapachu perfum, które mogę wdychać codziennie.
-Niall... - powiedziała cicho. Nie odpowiedziałem. Nie wykonałem najmniejszego ruchu. - Niall, porozmawiaj ze mną proszę. - podniosłem głowę i spojrzałem jej prosto w oczy.
-Dlaczego? Dlaczego go bronisz? Czemu stajesz po jego stronie, a mnie uznajesz za tego złego? Dlaczego potraktowałaś mnie jak śmiecia? - zacząłem zadawać jej pytania. Nie odpowiadała. - Czy ty coś do niego czujesz?
-Nie, jak możesz w ogóle tak myśleć?
-A co mam myśleć, skoro nie raczysz mi tego wytłumaczyć?
-Niall, ja... Ja nie wiem, co we mnie wczoraj wstąpiło... Ja po prostu... Byłam zła i... Niall ja cię przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Proszę wybacz mi. Nie chce cię stracić. Kocham cię. Proszę, nie zostawiaj mnie. - mówiła i zaczęła płakać. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie mogłem patrzeć jak płacze. Przytuliłem ją mocno do siebie. Dziewczyna nie przestawała płakać.
-Yola, nie płacz już. - próbowałem ją uspokoić.
-Niall, tak bardzo cię kocham. - powiedziała już trochę spokojniejsza.
-Ja ciebie też. - powiedziałem i pocałowałem ją w głowę.
-Wybaczysz mi? - powiedziała, a ja podniosłem się z podłogi. Wyciągnąłem do niej dłoń.
-Chodź. - powiedziałem, a dziewczyna wstała z moją pomocą. Złączyłem nasze dłonie i poszliśmy na próby dziewczyn. Już się one zaczęły, więc po cichu weszliśmy do środka i usiedliśmy na tyle, żeby nikomu nie przeszkadzać. Cały czas trzymałem dłoń Yoli. Już nigdy nie chciałem jej puszczać. Bawiła się moimi palcami. To było dziwne, że tak nagle przeszła mi złość na nią. Wystarczyło tylko "przepraszam", a cały gniew odszedł. Może to przez to, że ją tak mocno kocham? Nie chcę jej stracić. Nigdy nie przypuszczałem, że będę kochał kogoś tak bardzo jak Yolę. Jest dla mnie wszystkim. Oddałbym za nią życie, gdyby zaszła taka potrzeba. Spojrzałem na nią. Była taka delikatna, bezbronna. Chciałem ją bronić przed złem, chciałem, żeby przy mnie czuła się bezpiecznie. Zauważyła, że się na nią patrzę i uśmiechnęła się do mnie, ściskając mocniej moją dłoń. Złapałem ją za podbródek i pocałowałem delikatnie. Spojrzałem w jej piękne oczy, uśmiechnąłem się szeroko i wróciłem do oglądania próby dziewczyn.
Występy trwały jeszcze ok. 1 godziny. Te tancerki naprawdę mają talent. W życiu bym tak nie zatańczył. Danielle i Rose poszły do chłopaków. Nikt nas do tej pory nie zauważył. Pewnie myśleli, że wróciliśmy do domu. W pewnym momencie Hazza zaczął rozglądać się po hali i zauważył nas. Posłał nam szeroki uśmiech i wskazał na nas palcem tak, żeby reszta mogła nas dostrzec. Pomachaliśmy im. Widziałem, jak Adam na nas patrzył. Jego mina, gdy nas dostrzegł zmieniła się o 180*. Widać było, że nie podoba mu się to, że pogodziłem się z Yolą. Wstaliśmy i ruszyliśmy do naszych przyjaciół.
-Wy to macie humorki, jak baba w ciąży. Raz się kłócą, za chwilę znowu szczęśliwi. Przez takich jak wy, nie chcę dziewczyny. - powiedział Harry, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co wracamy? - spytał Liam obejmując Danielle.
-Ja umówiłem się z El. - odpowiedział Louis.
-Ja z Perrie. - mówił Zayn.
-Ja mam coś do załatwienia. - powiedział Harry i uśmiechnął się do mnie. Czyli idzie spotkać się z dziewczyną, o której mówiła mi Yola.
-Ja muszę wracać do domu. - powiedziała Rose.
-Ja właściwie też. - odpowiedział Adam.
-To została wasza dwójka. Idziecie z nami? - spytała nas Danielle. Yola już miała przytaknąć, kiedy zacząłem mówić.
-Niestety, my także się ulatniamy. - powiedziałem i spojrzał na Yolę z wielkim uśmiechem na twarzy. Była lekko zdziwiona. Pewnie zastanawiała się co kombinuję?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry, Kochani! :* Śpicie jeszcze? xd
Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, ale najpierw szkoła, później zakupy, a resztę dnia spędziłam z przyjaciółką, z którą nie widziałam się od tygodnia i musiałam się wygadać. :P
Jak rozdział? :) Niestety znowu trochę weny mi zniknęło i jakoś nie mam pomysłu, tzn. pomysł mam, ale nie potrafię go przenieść na klawiaturę. Ale będę pisać, nie musicie się martwić. :)
Oglądaliście wczoraj naszych siatkarzy? :D Szkoda, że się nie udało, ale i tak ich kocham ♥
Udanego dnia i weekendu! :*
Forever Yours ♥
KOMENTUJCIE ♥
Rozdział 49 ♥
Środa. Kolejny dzień męki w szkole. Nie mogłam spać w nocy. Ciągle myślałam o moim zachowaniu. Było mi przykro, że tak potraktowałam Niall'a. Kochałam go, to dlaczego tak się zachowałam? Nie rozumiałam tego. Wstałam z łóżka i odprawiłam mój codzienny rytuał. Na przystanku czekali na mnie Rose i Adam.
-Cześć. - powiedziałam tylko. Wiedzieli, że coś jest nie tak. Rose pewnie się domyślała o co chodzi. Byłam jej wdzięczna, że nie zaczynała tematu przy Adamie. Wsiedliśmy do autobusu. Usiadłam przy oknie i patrzyłam się za nie bez celu.
-Yola, co o tym myślisz? - zapytała Rose.
-C-co? O czym mówisz? Wybacz, ale odleciałam.
-Co sądzisz o tym, żebyście poszli ze mną dzisiaj na próbę. Pokazałabym wam, co potrafię. Z resztą dzisiaj tańczę z profesjonalną grupą. - mówiła podekscytowana.
-Jak dla mnie spoko. - odparłam.
-No i ekstra. To od razu po szkole ruszamy.
Dzień zleciał szybko. Kompletnie nie byłam obecna na żadnej lekcji. Myślałam ciągle o Niall'u. Nie byłam pewna, czy mi wybaczy. Byłam dobrej myśli. Miałam plan, żeby po próbach Rose pójść do domu chłopaków i porozmawiać z Niall'em na spokojnie i go przeprosić. Na jednej przerwie Rose zaciągnęła mnie do łazienki.
-Dobra, gadaj. O co chodzi?
-Pokłóciłam się z Niall'em.
-O co?
-W skrócie? Zachowałam się jak suka i potraktowałam go jak śmiecia.
-To na co czekasz? Weź go przeproś! Miłość życia ucieka ci przed nosem, a ty nic z tym nie robisz
-Mam zamiar z nim porozmawiać po twoich próbach.
-No to dobrze. Tylko się postaraj i nie zepsuj tego. - powiedziała i mnie przytuliła. Wyszłyśmy z łazienki i już we trójkę z Adamem ruszyliśmy do miejsca prób mojej przyjaciółki.
~Perspektywa Niall'a~
W nocy spałem może 5 godzin. Nie potrafiłem zasnąć. Ciągle nie rozumiałem, czemu Yola tak się zachowała. Dlaczego? Dlaczego to zrobiła? Czy to ja jestem jakiś inny? Nie wiedziałem. Wstałem z łóżka. Nie przebierając się poszedłem do kuchni, w której był Harry. Pewnie był na mnie wściekły, że tak go potraktowałem.
-Cześć. Hazza, przepraszam za wczoraj. Byłem wściekły i musiałem być sam. Naprawdę przepraszam. Nie powinienem się tak zachowywać.
-Niall, spoko. Rozumiem. Chciałem tylko spytać co się stało. Ale rozumiem, że nie chcesz o tym gadać?
-Wolałbym o tym nie mówić.
-Ok, rozumiem
-Dzięki. - uśmiechnąłem się do chłopaka. - Jakie plany na dzisiaj?
-Nagranie zostało odwołane i Liam zabiera nas na próbę Danielle. Podobno ma być fajnie. - zaśmiał się Harry, pewnie na myśl o kilkunastu dziewczynach w skąpych strojach.
-To fajnie. Lepsze to niż siedzenie w domu. O której mamy iść?
-Ok. 15.
-No ok. - powiedziałem i zacząłem robić sobie śniadanie. Z miską płatków udałem się do salonu, gdzie włączyłem telewizor. Akurat leciały jakieś bajki. Nie miałem ochoty na oglądanie jakiś plotek, czy coś, więc zostawiłem to co było. Po skończonym posiłku poszedłem umyć miskę. Zajrzałem do lodówki, żeby sprawdzić jej zawartość, bo postanowiłem jechać na zakupy. Tak jak myślałem, była pusta. Spytałem chłopaków, co chcą z marketu. Każdy powiedział swoje zachcianki, a ja wyszedłem z domu. Pojechałem do pobliskiego sklepu i zrobiłem zakupy. Wyszły naprawdę duże. Później wróciłem do domu i rozpakowałem torby z jedzeniem. Poszedłem na górę i wziąłem laptopa. Siedziałem tak dłuższy czas, aż ktoś wszedł do pokoju. Zerknąłem w stronę drzwi, w których stał Liam.
-Jesteś gotowy? Za 5 minut jedziemy.
-Tak, już mogę jechać. - powiedziałem odkładając laptopa na biurko. Wziąłem z szafy bluzę, zarzuciłem ją na barki i wyszedłem z pokoju. Chłopaki już wychodzili z domu. Poszedłem w ich stronę, założyłem buty i wsiadłem do samochodu Harry'ego. Po kilku minutach byliśmy przed salą. Weszliśmy do środka, a moim oczom ukazała się...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey, hi, hello! :* Na wstępie chcę Was bardzo przeprosić, że wczoraj nic nie dodałam, ale niestety musiałam zrobić projekt z maty i zeszło mi się nad nim aż 4 godziny! A później byłam tak padnięta, że nie miałam na nic siły.
Jak podoba się rozdział? :) Pewnie już wiecie, co się stanie :P
Dzisiaj fajny dzień miałam :) Praktycznie cały dzień tańczyliśmy poloneza, bo już w przyszły piątek mamy bal! :D Nie mogę się doczekać ♥
Have a nice day! :*
Forever Yours ♥
CZYTAJCIE ♥ KOMENTUJCIE ♥ OBSERWUJCIE