Jechaliśmy jakimiś pobocznymi ulicami miasta. Gdzie on mnie wiózł? Po jakimś czasie Niall zatrzymał samochód.
-Muszę związać ci oczy, żebyś nie wiedziała gdzie jedziemy. - powiedział uśmiechnięty blondyn.
-To konieczne? - spytałam.
-Tak. Chce ci zrobić niespodziankę. - powiedział i cmoknął mnie w usta. Zawiązał na moich oczach jakiś materiał tak, że nie widziałam nic poza ciemnością. W sumie mi się to podobało. Taki mały dreszczyk emocji, delikatny przepływ adrenaliny bardzo zwiększył moją chęć zobaczenia tego, co mi przygotowali. Nie wiedziałam ile czasu minęło. Byłam pogrążona w rozmowie z Niall'em i nie miałam warunków, żeby spojrzeć na zegarek.
-Daleko jeszcze? - spytałam w końcu.
-Ale ty jesteś niecierpliwa. Już prawie jesteśmy na miejscu. - powiedział i już po krótkiej chwili zatrzymał samochód. Usłyszałam jak wysiada z samochodu. Próbowałam znaleźć swoją klamkę, ale to nic nie dało. Nagle poczułam, jak moje drzwi się otwierają, a ktoś bierze moją rękę. Jaki ktoś, wiadomo że to mój Horan. Zamknął samochód i prowadził mnie w jakimś kierunku. Nie słyszałam żadnej muzyki. Czyli opcja z imprezą odpada? Szkoda, bo chciałam się nieźle wybawić.
-Uważaj schodek. - powiedział trochę za późno, bo już zdążyłam się o niego potknąć. Na szczęście mój mężczyzna szybko zareagował i złapał mnie zanim upadłam. Pomógł mi wstać. Wziął mnie na ręce twierdząc, że nie chce ryzykować utratą mojej "pięknej" twarzy. Po kilku, jak mi się wydawało, schodkach postawił mnie na ziemię. Czułam, że rozwiązuje mi materiał z oczu. W końcu mogłam zobaczyć co się dzieje. Nagle zobaczyłam mnóstwo moich znajomych, którzy wszyscy głośno zaczęli śpiewać "Happy Birthday". Chciało mi się płakać. Niall stał za mną. Wiedziałam, że to wszystko jego sprawka. Uśmiechnięty śpiewał utwór razem z resztą. Rzuciłam mu się na ramiona. Byłam taka szczęśliwa. Stałam wtulona w jego ciepłe ciało. Horan śpiewał mi cicho do ucha. Przez całe moje ciało przebiegał przyjemny dreszcz. Boże, jak ten chłopak na mnie działa! W końcu ludzie przestali śpiewać. Nie chciałam opuszczać ramion Niall'a.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie. - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie czule. - Chyba muszę cię oddać gościom. Ode mnie prezent dostaniesz później. - uśmiechnął się i oddał mnie wam ramiona Rose. Przytulił ją najmocniej jak potrafiłam. Kochałam ją jak siostrę. W sumie to uważam ją za swoją siostrę. Jest najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam. Nasz moment minął i musiałam oddać się w ramiona innych osób. Najpierw był Louis, później Liam, Harry, Zayn, Adam, moja klasa, był nawet Tomek, moi rodzice (!). W życiu nie marzyłam o takiej imprezie. Dostałam tyle prezentów, że pewnie przez całe życie tylu nie przyjęłam. W końcu miałam chwilę dla siebie. Usiadłam przy jednym ze stolików. Był to spory klub. Ściany były czarne i czerwone. W jednym z rogów stał bar, po drugiej stronie było miejsce dla DJ'a. Było to naprawdę fajne miejsce.
~Perspektywa Niall'a~
Zabawa trwała. Wszyscy bawili się niesamowicie. Co chwila dostawałem gratulacje za zorganizowanie takiej imprezy. Widziałem jak Yola świetnie się bawi. Tańczyła, śmiała się. Była szczęśliwa. Widziałem to. Tort, który zamówiła Rose, był niesamowity. Dziewczyna zna się na tych rzeczach. Wyszedłem na chwilę do łazienki. Po chwili wróciłem znowu na salę. Rozglądałem się po niej w poszukiwaniu Yoli. Nie mogłem jej zobaczyć. Po chwili dostrzegłem ją przy barze. Jednak to, co ujrzałem przerosło moje oczekiwania. Co ona robi?!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :* Wiem, że większość z Was w tej chwili mnie nienawidzi, bo rozdział miał być w poniedziałek a jest środa. Wybaczcie mi proszę.
Ogółem mam dla Was wiadomość, ale przekaże Wam to jutro w oddzielnej notce.
Jak u Was? :) Mam nadzieję, że dobrze. Piszcie, z chęcią poczytam. :)
Do zobaczenia prawdopodobnie jutro :* Miłego wieczoru :*
Forever Yours ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz