poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 2 ♥

Moich rodziców podczas kłótni. Ostatnio tego typu rzeczy zdarzały im się coraz częściej. Usłyszałam kawałek ich rozmowy, jeżeli można to tak nazwać, stanęłam w kuchni, gdzie właśnie byli. Spojrzeli na mnie i zapadła chwila ciszy. W moich oczach zebrały się łzy, które już po chwili spłynęły po moim policzku.
-Yola, wszystko ci wytłumaczymy – usłyszałam tylko słowa mojej mamy i szybko wybiegłam z domu.
Biegłam kierując się do parku, do miejsca, w którym zawsze mogłam wszystko przemyśleć. Gdy dotarłam do mojej ławki, usiadłam na niej i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przypomniała mi się kłótnia rodziców. Krzyczeli na siebie, mówili coś o rozwodzie. Byłam zdruzgotana tymi słowami. Nie chcę, żeby się rozstali. Tak bardzo chciałam, żeby się pogodzili. Siedziałam tak w deszczu jakąś godzinę. Robiło mi się coraz zimniej, więc postanowiłam, że wrócę do domu. Wybrałam dłuższą drogę, bo nie chciałam dotrzeć do domu za szybko. Szłam przed siebie ze wzrokiem skierowanym w chodnik. Nagle poczułam lekkie uderzenie w ramie i upadłam na ziemię. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam nad moją głową zakapturzonego chłopaka. Nie mogłam mu się dokładnie przyjrzeć, ale moją uwagę przykuły jego błękitne oczy. Były naprawdę piękne.
-Przepraszam, nie zauważyłem cię. – zaczął się tłumaczyć.
-Nic się nie stało, to moja wina. – odpowiedziałam.
Wyciągnął dłoń w moją stronę i pomógł mi wstać. Wtedy mogłam mu się lepiej przyjrzeć.  Nie wyszło mi to za bardzo, gdyż na głowie wiąż miał założony kaptur. Spod jego kaptura wystawały blond włosy. Byłam pewna, że kogoś mi przypominał. Tylko nie wiedziałam kogo, gdyż moje myśli przerwał silny ból z tyłu głowy. Syknęłam z bólu i złapałam się za nią.
-Nic ci nie jest? Może zawieźć cię do szpitala? – spytał chłopak.
Uśmiechnęłam się lekko, chłopak najwidoczniej się mną na serio przejął.
-Nie. Nic mi nie jest. Będę miała tylko niezłego guza. – powiedziałam tylko i z powrotem ruszyłam w stronę domu.  Obejrzałam się, by jeszcze raz zobaczyć chłopaka, jednak on już zniknął. Najwidoczniej mu się spieszyło.
Niechętnie otworzyłam drzwi domu. Od razu z kuchni wybiegła mama.
-Yola, gdzieś ty była? Martwiłam się o ciebie! – powiedziała moja zdenerwowana rodzicielka.
-Musiałam iść na spacer i wszystko przemyśleć. – odpowiedziałam jej oschle.
Od razu pokierowałam się do łazienki, w której bez problemu znalazłam proszek od bólu głowy. Połknęłam go, zamknęłam się w pokoju, położyłam na łóżko i zaczęłam myśleć o tym, kim był ten chłopak, na którego wpadłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry, a może już dobry wieczór! ;) Dodaję dzisiaj nowy rozdział :P Nudny jak poprzedni, ale akcja dopiero się rozkręci. :D
Zmęczona dzisiejszymi lekcjami. Siedzenie w szkole do 16 zawsze spoko -.-
Życzę miłego wieczoru :*
Forever Yours ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz